Lech Wałęsa wyraźnie nie zamierza stracić ani chwili z ostatnich godzin przed nastaniem ciszy wyborczej. Dwa dni po tym, jak za pośrednictwem mediów społecznościowych prosił Platformę Obywatelską "o zwolnienie z danego publicznie słowa", że będzie głosował na tę partię, były prezydent ogłasza: "Poparłem i popieram jednoznacznie PO".
Zaskakująca deklaracja Lecha Wałęsy pojawiła się we wtorek: po latach wspierania Platformy Obywatelskiej były prezydent ogłosił, że w zbliżających się wyborach parlamentarnych chce oddać swój głos ludowcom.
Wobec ostatnio prezentowanych wyników różnych sondaży, proszę publicznie PO o zwolnienie mnie z danego publicznie słowa, że będę głosował na PO. Chcę wesprzeć Kosiniaka-Kamysza! - ogłosił były prezydent.
Jak wyjaśnił: Nie mogę sobie wyobrazić, by tak zdolny polityk jak Kosiniak-Kamysz, jak i ludzie wsi z "jego zorganizowania" nie mieli miejsca w parlamencie.
Dalej Wałęsa stwierdził, że do sytuacji tej "doprowadził ten K... manipulacją, kłamstwami, łamaniem prawa".
Tematy moralne przez nich poruszane tylko przysłaniają tą perfidną grę. Moim zdaniem to grupa praktykujących NIEWIERZĄCYCH! Jeszcze raz proszę Was Rodacy: posłuchajcie mnie, uratujcie rozwój Polski, odsuńcie tych niebezpiecznych ludzi od możliwości decyzyjnych! - pisał były prezydent.
Co ciekawe, rewolucja przyszła zaledwie kilkadziesiąt godzin po niedzielnej konwencji Koalicji Obywatelskiej, której Wałęsa miał być gwiazdą - i po której był mocno krytykowany za słowa o Kornelu Morawieckim.
Były prezydent mówił mianowicie o tym, że wybaczył szefowi Solidarności Walczącej, bo "po chrześcijańsku należy to zrobić", ale równocześnie stwierdził: A co oni z niego robią? Bohatera. A on w środku - stan wojenny, atakują nas ze wszystkich stron - a on kozak zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada, proszę panów. Zdrajca. Taka jest prawda.
Słowa Wałęsy wywołały falę krytycznych komentarzy. Dystansowali się od nich również politycy Koalicji Obywatelskiej - m.in. lider Platformy Grzegorz Schetyna i kandydatka Koalicji na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska.
Trudno było przypuszczać, że tego typu komentarze nie miały wpływu na decyzję byłego prezydenta o przeniesieniu swego poparcia na PSL. Jak bowiem zauważał dziennikarz RMF FM Tomasz Skory: Lech Wałęsa należy do ludzi, którzy źle znoszą zwracanie im uwagi.
Tego samego dnia jednak do grona krytykujących wypowiedź byłego prezydenta dołączył... lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jak relacjonuje Polska Agencja Prasowa, zapytany przez dziennikarzy, czy cieszy go poparcie Wałęsy, szef PSL stwierdził, że ludowcy o nie "nie zabiegali".
Każdy głos się liczy 13 października oddany na Polskie Stronnictwo Ludowe, ale chciałbym, żeby padły też ważniejsze, moim zdaniem, słowa: “przepraszam" za to, co zostało powiedziane przez prezydenta Wałęsę w niedzielę wobec śp. Kornela Morawieckiego - podkreślił.
O zmarłych można mówić dobrze albo wcale. I to są skandaliczne słowa - ocenił wprost Kosiniak-Kamysz.
Wkrótce potem post Lecha Wałęsy z deklaracją chęci zagłosowania na PSL... zniknął z Facebooka.
Dzisiaj pojawił się nowy, w którym były prezydent objaśnia swoje intencje.
Rodacy przepraszam, jeszcze raz wyjaśniam. (...) Dałem z siebie wszystko w obecnej rzeczywistości. Poparłem i popieram jednoznacznie PO jako dziś jedyną zorganizowaną siłę polityczną, która ma szansę zawrócić z drogi szaleńców z PiS - pisze Lech Wałęsa.
Nie atakowałem PO, natomiast wykazywałem, jak doszło do popierania przez masy PiS-u i na jakich bohaterach. Widząc problemy PSL, chciałem podać im pomoc - zaznacza i podsumowuje: To są prawdziwe motywy moich poczynań.