8437. Tyle razy posłowie VI kadencji wkładali swoje elektroniczne karty do głosowania do czytników i decydowali o naszym życiu. O podatkach, o emeryturach, o tym kiedy nasze dzieci pójdą do szkoły, ile zapłacimy za przejazd drogami, do kogo będą należały szpitale, czy pójdziemy jeszcze w "kamasze" i czy można puścić "dymka" w restauracji. Każdy ich wybór na pulpicie do głosowania: zielone, czerwone, czy białe miało znaczenie. Byli jednak tacy, którzy wzięli udział z zaledwie 1/5 głosowań. Nikomu nie udało się być na wszystkich głosowaniach. Są jednak i tacy, którzy na 8,5 tysiąca głosowań opuści tylko 11!
Pokażemy jednych i drugich, bo głosowanie - podejmowanie decyzji w imieniu wyborców - to pierwszy i podstawowy obowiązek posła. Tylko tak można podliczyć aktywność poselską. Pokażemy sejmowego kujona i wagarowiczów.
Pracusie i leniuchy VI kadencji Sejmu
"Zamiast podnosić ręce poszli haratnąć w gałę"
Piłkarskie korki pod rządowym stołem
"Mównica jest moja", czyli jak posłowie nabijają statystyki
Posłowie uchwalili w tej kadencji rekordowo dużo ustaw
Spora grupa posłów upodobała sobie inne formy aktywności. Oświadczenia, interpelacje, zapytania, interwencje. Pole do popisu ogromne, tylko skuteczność tych działań ŻADNA! Pokażemy, jak posłowie "nabijają" sobie sejmowe statystyki, by na koniec kadencji uchodzić za najbardziej pracowitego. Trzeba się aż 167 razy wdrapać się na mównice tuż przed północą i wygłaszać oświadczenia do pustej sali. By wygrać klasyfikacje w kategorii "lider interpelacji" należało pisać jedną dziennie. Przez bite 4 lata!! Pokażemy, że jakość niestety nie idzie w parze za ilością. A pobili wszelkie rekordy - spłodzili 24 tysiące interpelacji.
Sejm tej kadencji pobił też inny rekord. Posłowie uchwalili 952 ustawy. Blisko 100 na każdym posiedzeniu. Nie każda z ustaw cieszyła się poselskim zainteresowaniem. Nie zdarzyło się, by choć raz podczas głosowania na sali był komplet. 449 posłów na sali to szczyt marzeń. Powiemy, co wtedy głosowano a przy jakiej ustawie na sali siedziało zaledwie 279 posłów.
Głosowanie ustawy to zwieńczenie, finał, wisienka na legislacyjnym torcie. Pokażemy ustawy, które wsadzono do legislacyjnej kuchenki mikrofalowej i uchwalono w 3 dni, bo taka była polityczna potrzeba chwili. Zajrzymy też do sejmowej zamrażarki, w której niektóre projekty leżały miesiącami, ba, latami nim doczekały się uchwalenia. Niektóre leżą tam do dziś i straciły już "termin przydatności do spożycia", bo z zgodnie z zasadą dyskontynuacji, z końcem kadencji projekty trafiają do kosza.
Mimo że nadal leżą w zamrażarce - za świeże, uważane są obywatelskie projekty ustaw. One nie podlegają zasadzie dyskontynuacji. W tej kadencji złożono ich dwadzieścia. Każdy okupiono setką tysięcy podpisów. Efekt? Niemal niezmieniony przeszedł tylko jeden, pozostałe no cóż… chłodzą się dalej.
Posłowie mieli zdecydowanie ciekawsze zajęcia niż wsłuchiwanie się w głos wyborców. Zajęli się permanentną walką o słupki, tabelki i statystyki. Statystyki, które nawet jeśli nie kłamią, to zamazują obraz jakże względnej parlamentarnej rzeczywistości. Będziemy informować o tych, którzy by powiedzieć ludziom w swoim okręgu "Nie zmarnowaliście swojego głosu. Popatrzcie jak walczyłem/walczyłam o sprawy dla was ważne. Złożyłem/złożyłam setki interpelacji i zapytań". W istocie zasypywali ministrów setkami interpelacji w jednym temacie. Zmieniało się tylko miasto, którego rzekomo dotyczy jakiś problem. Treść to "Ctrl C; Ctrl V". Powiemy także o tych, którym nie chciało się nawet korzystać z klawiaturowych skrótów, a jedyne co ich interesowało przez czteroletnią kadencję, to czubek własnego nosa i "dlaczego ktoś nam każe za coś płacić"?
Damy wam także odpowiedź na pytanie, jak aktywni są partyjni liderzy i gwiazdy mediów. Podpowiadamy... patrząc na ich poselską działalność, wiedzą już wszystko.
Komu przyłoży Gołota?
Spokojnie, z tą czarną wiedzą nie zostawimy Was samych. Gdy już pokażemy prawdziwe oblicze tych, którzy odchodzą skupimy się nad tym co nowe. Odpowiedzi na pytanie - nowe czyli lepsze? Nie podamy. Dowiecie się jednak sporo o sile nazwiska. Powiemy o tych, którzy są znani, mimo że ich nie znacie. Skomplikowane? W takim razie jeszcze raz. Z naszych materiałów dowiecie się o kandydatach, dla których to dopiero początek politycznej przygody. Mają jednak popularne, dobrze znane nazwiska, jak Kaczyński, Tusk, Pawlak, Kamiński, czy Gołota. Sensacyjny nokaut w październikową, niedzielną noc w związku z tym niewykluczony. Zwrócimy także uwagę na tych, którzy są "wybitnymi" strategami. Bardziej niż swoje, dobro jednostki, cenią dobro ogółu czyli partii. Podamy nazwiska polityków, którzy cztery lata temu, mimo zdobycia poselskiego mandatu zrezygnowali. By, na przykład, dalej pełnić funkcję marszałka województwa. Spróbujemy wskazać kto w tym roku może być lokomotywą ciągnącą wyborców do urn. Lokomotywą, która 10 października zjedzie na bocznicę, a zamiast niej na tory wjedzie wysłużony parowóz lub nowoczesny skład bez atestów.
Zajrzymy także w portfolio kandydatów. Kto spośród siedmiu tysięcy chętnych by decydować o naszym losie, jest najmłodszy, a kto najstarszy. Ile wśród ewentualnych posłów jest pań, a ilu panów. Kto jako zawód wpisał sobie polityk, a kto ma alternatywne źródło dochodu. Wybór jest ogromny. Na razie możemy zdradzić, że nawet bariera 90 lat nie jest przeszkodą, by zmieniać Polskę.
Na kształt kolejnej kadencji wpływ macie Wy. Zapraszamy na rmf24 i do słuchania faktów. Liczymy, że dzięki nam wybór stanie się choć trochę łatwiejszy.