Sytuacja powodziowa w południowej Polsce jest bardzo poważna. Pojawia się więc pytanie, czy to już czas wprowadzić stan klęski żywiołowej. Gdyby stan klęski został jednak ogłoszony, nie mogłyby się odbyć wybory prezydenckie. Zgodnie z Konstytucją RP głosowania nie można przeprowadzić wcześniej niż po 90 dniach od ustania stanu klęski.
Art 228 pkt. 7 Konstytucji mówi wprost: "W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny.
Gdyby więc rząd zdecydował się na ogłoszenie na objętych powodzią terenach stanu klęski żywiołowej (a może ogłosić wprowadzenie takiego stanu na 30 dni lub - za zgodą Sejmu - na dłużej), wybory prezydenckie zaplanowane na 20 czerwca i 4 lipca nie mogłyby się odbyć w terminie. Można byłoby je zorganizować najwcześniej na trzy miesiące po zakończeniu tego stanu - najwcześniej dopiero we wrześniu.
Konstytucjonaliści wątpią jednak w to, by rząd zdecydował się na podjęcie takiej decyzji i przypominają, że stanu klęski żywiołowej nie wprowadzono w Polsce nawet podczas katastrofalnej powodzi w lipcu 1997 roku. Wtedy także wpłynęłoby to na kalendarz polityczny, bo we wrześniu miały się odbyć (i odbyły się) wybory parlamentarne.