"Benedykt XVI zostawia Kościół w stanie głębokiego nieuporządkowania i tak naprawdę niepokoju" - mówi w rozmowie z dziennikarką RMF FM Urszulą Gwiazdą profesor Zbigniew Mikołejko, szef Zakładu Badań nad Religią PAN w Warszawie. "Oczywiście polscy hierarchowie zachowują twarz, ale jest im coraz trudniej. Pod przykrywką liturgicznego ładu i hierarchicznego spokoju bulgocze bardzo mocno" - dodaje.
Urszula Gwiazda: Jaka była pana pierwsza myśl, kiedy usłyszał pan, że Benedykt XVI ustępuje?
Zbigniew Mikołejko: Spodziewałem się tego. Od paru miesięcy były w tej sprawie przecieki, więc nie było to tak wielkie zaskoczenie. Po prostu ten pontyfikat był coraz mniej dostrzegalny w swoim działaniu. Ta władza była właściwie tak krucha i tak powierzchowna, że jej nie było. W Kościele nie było żadnych decyzji. Nie było ważnych tekstów - poza książką Benedykta XVI o Jezusie, ale to dla intelektualistów.
Papież abdykuje, bo rzeczywiście źle się czuje? Czy dlatego, że już nie radzi sobie z problemami Kościoła?
Myślę, że te dwie rzeczy razem. Nie da się ich rozdzielić. To jest takie sprzężenie zwrotne. Z jednej strony - papież słaby fizycznie, schorowany. Z drugiej strony - afery, właściwie to papież nie sprawuje rzeczywistej władzy.
Ostatnio pojawiły się doniesienia, potem Watykan je potwierdził, że dopiero nowy papież zapozna się z raportem kardynałów śledczych na temat tego, co działo się za Spiżową Bramą - intryg, konfliktów, walki o wpływy. Benedykt XVI nie zgodził się na to, żeby kardynałowie biorący udział w konklawe poznali ten dokument. Być może gdyby mieli taką wiedzę, konklawe miałoby zupełnie inny przebieg.
Kardynałowie i tak mają wiedzę. Tylko my nie mamy wiedzy.
Pytanie, czy ją wykorzystają?
Właśnie. Kardynałowie mają wiedzę. Umówmy się: niekoniecznie Duch Święty tutaj pracuje.
Gra polityczna?
Gra polityczna. Zbyt wiele władzy, zbyt wiele wpływów, zbyt wiele pieniędzy. To wszystko decyduje.
Przed konklawe stawia pan na kandydata z Włoch czy może bardziej kogoś z Afryki?
Afryka jest mitem, oczywiście bardziej prawdopodobny jest tutaj Włoch. Kardynałowie afrykańscy są konserwatystami.
A więc Włoch, czyli liberał, tak?
To nie jest takie proste. Podstawowe napięcie jest pomiędzy kardynałami kurialnymi, w obrębie tych włoskich, czyli pracownikami kurii, a tymi, którzy nie są prefektami wielkich dykasterii kościelnych. Czyli, krótko mówiąc, rozdanie powinno tutaj dotyczyć trzech osób. W tym kontekście Angelo Scola jest bardziej realnym kandydatem.
Scola, czyli Mediolan.
Mediolan - tam była tradycja liberalna.
Jak podsumowałby pan pontyfikat Benedykta XVI?
Przejściowy. To jest właściwie pontyfikat honorowy - tak bym powiedział.
Kardynałowie postawili w 2005 roku na papieża przejściowego? Zdawali sobie z tego sprawę?
Przejściowy papież, honorowe wyróżnienie dane przez konserwatywnych kardynałów, zgromadzonych przez Jana Pawła II, człowiekowi, który ten konserwatyzm bardzo mocno promował.
W jakim stanie Benedykt XVI zostawia Kościół?
W stanie głębokiego nieuporządkowania i tak naprawdę niepokoju. Oczywiście polscy hierarchowie zachowują twarz, ale jest im coraz trudniej. Pod przykrywką liturgicznego ładu i hierarchicznego spokoju bulgocze bardzo mocno, burzy się. Jest mnóstwo spraw nierozwiązanych - nie tylko takich związanych z etyką seksualną, rodzinną, bioetyką, ale ze zwykłą posługą kapłańską, np. w kontekście katolików w Ameryce Łacińskiej.