Rosyjskie wojsko przeprowadziło o poranku zmasowany atak na Ukrainę. Rosjanie używali lotnictwa dalekiego zasięgu oraz dronów. Zginęły co najmniej cztery osoby. Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Rosja zaatakowała Ukrainę ponad setką rakiet i blisko setką dronów.

Rano alarm ogłoszono we wszystkich regionach Ukrainy. Mieszkańcom polecono ukrycie się w schronach.

W stolicy Ukrainy Kijowie ogłoszono najwyższy stopień zagrożenia. Zalecono bezwzględne ukrycie się w schronach. W kilku ukraińskich miastach słychać było wybuchy.

Eksplozje nastąpiły w miastach Dniepr, Charków i Krzywy Róg - podała agencja Interfax-Ukraina.

Do wybuchów doszło m.in. w sąsiadującym z Polską obwodzie lwowskim oraz oddalonym o godzinę drogi od granicy Łucku.

W Kijowie słychać było kilka serii wybuchów. W mediach społecznościowych przekazywano nagrania ze stacji metra, gdzie w obawie przed atakami Rosji zgromadziły się tłumy ludzi. W kilku dzielnicach stolicy Ukrainy nie ma światła. Ustał ruch samochodowy.

Ukraińskie media przekazały, że wśród celów Rosjan była tama w Kijowie. Jak podkreślają, gdyby atak się udał, mogłyby zginąć miliony ludzi. 

Rosjanie odpalili rakiety z 11 bombowców strategicznych oraz wypuścili nad Ukrainę 60 dronów

Przedstawiciele wojskowych władz obwodowych przekazali, że zginęły co najmniej cztery osoby. O ofiarach śmiertelnych poinformowano w Łucku, ok. 90 km od granicy z Polską, oraz w obwodach: dniepropietrowskim, zaporoskim i żytomierskim. W obwodzie odeskim ranne zostały cztery osoby, w tym 10-letnie dziecko.

Apel premiera Ukrainy do sojuszników

"15 obwodów ucierpiało dziś w wyniku zmasowanego ataku rosyjskiego. Wróg użył różnych rodzajów broni: dronów, pocisków manewrujących, Kindżałów. Są ranni i zabici. Rodzinom i bliskim składamy szczere kondolencje" - oświadczył ukraiński premier Denys Szmyhal.

Premier poinformował, że celem rosyjskich uderzeń były obiekty infrastruktury energetycznej, które uległy uszkodzeniu. "Ukrenerho (państwowy operator energetyczny) zostało zmuszone do wprowadzenia awaryjnych wyłączeń zasilania w celu ustabilizowania systemu" - przekazał.

Szmyhal ponowił apel do sojuszników o zgodę na rażenie dostarczoną przez nich bronią miejsc, z których odpalane są rosyjskie pociski.

"Aby powstrzymać barbarzyński ostrzał ukraińskich miast, konieczne jest zniszczenie miejsc, z których wystrzeliwane są rosyjskie pociski. Aby to zrobić, Ukraina potrzebuje broni dalekiego zasięgu i zgody swoich partnerów na jej użycie do rażenia rosyjskich obiektów. Liczymy na wsparcie naszych sojuszników i zdecydowanie zmusimy Rosję, by zapłaciła za to, co robi" - podkreślił premier Ukrainy.

Rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziło, że użyło broni wysokiej precyzji rażenia, by uderzyć w infrastrukturę energetyczną Ukrainy, "wspierającą kompleks przemysłu obronnego".

Według władz Rosji "zmasowane" uderzenie w obiekty energetyczne osiągnęło "wszystkie cele" - powiadomiła AFP.

Zełenski: Uderzenie kombinowane

Było to jedno z największych uderzeń - kombinowane. Ponad 100 rakiet różnych typów i około 100 Shahedów. I, podobnie jak większość poprzednich rosyjskich ataków, ten był równie podły, bo wymierzony w krytyczną infrastrukturę cywilną - powiedział Zełenski w mediach społecznościowych.

Szef państwa ukraińskiego poinformował, że zaatakowana została większość regionów jego kraju i są ofiary śmiertelne oraz dziesiątki rannych.

Jest wiele szkód w sektorze energetycznym. Ale wszędzie tam, gdzie występują przerwy w dostawach prądu, trwają już prace naprawcze. Zespoły remontowe będą pracować przez całą dobę. Przywrócimy energię elektryczną - zapewnił.

Zełenski ocenił, że poniedziałkowy atak potwierdził, iż Putin jest "chorą istotą".

Putin sam siebie nie zdradzi: to chora istota, co dla wszystkich jest zrozumiałe od dawna. Zrozumiałe jest też jednak, że on może robić tylko to, na co pozwala mu świat. Słabość, niewystarczające decyzje, w odpowiedzi podsycają terror. I każdy przywódca, każdy nasz partner wie, jakie zdecydowane decyzje są potrzebne, aby zakończyć tę wojnę i zakończyć ją sprawiedliwie - oświadczył.

Ukraina nie może mieć ograniczeń dla zasięgu ataków (w Rosji), gdy terroryści takich ograniczeń nie mają. Obrońcom życia nie można ograniczać broni, gdy Rosja używa własnej broni wszystkich typów, a także Shahedów i rakiet balistycznych z Korei Północnej. Ameryka, Wielka Brytania, Francja i inni partnerzy mają moce, by pomóc nam powstrzymać terror. Potrzebujemy rozwiązań - podkreślił Zełenski.

Poderwano polskie i sojusznicze samoloty

W związku z sytuacją w Ukrainie komunikat wydało polskie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. "Wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione, a Dowództwo Operacyjne RSZ na bieżąco monitoruje sytuację" - napisano. W komunikacie podkreślono, że na południowym wschodzie kraju "może występować podwyższony poziom hałasu związany z rozpoczęciem operowania w naszej przestrzeni powietrznej polskich i sojuszniczych samolotów". 

"Od wczesnych godzin porannych obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, związana z uderzeniami wykonywanymi na obiekty znajdujące się między innymi na zachodzie terytorium Ukrainy. Ostatnią tak wzmożoną aktywność rosyjskiego lotnictwa, podczas której wystąpiły uderzenia na teren zachodniej Ukrainy, zanotowano 8 lipca br." - czytamy w komunikacie.

Poszukiwania obiektu, który wleciał na terytorium Polski

Przed godz. 13 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych przekazało, że podczas rosyjskiego ataku na Ukrainę na terytorium Polski wleciał prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny. Wszystko wskazuje na to, że znajduje się na terenie gminy Tyszowce. Trwają jego poszukiwania.

Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz przekazał, że obiekt przekroczył granicę Polski o godz. 6:43 czasu polskiego na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Jak mówił, to miejsce było już atakowane kilkakrotnie przez stronę rosyjską, ze względu na znajdującą się tam elektrownię.

Obiekt zaniknął po około 25 km na terytorium Polski. Ze względu na warunki atmosferyczne nie byłem w stanie wydać komendy do jego zwalczania, ze względu na brak spełnienia procedur, czyli tzw. wizualnego potwierdzenia zniszczenia obiektu. Obiekt zaniknął z systemów radiolokacyjnych. Obiekt nie został potwierdzony ani przez samoloty sojusznicze, ani polskie, jak również obiekt nie został potwierdzony przez śmigłowce wizualnie - poinformował.

Gen. Klisz podał, że obiekt prawdopodobnie cały czas znajduje się na terytorium Polski, choć nie wykluczył też, że obiekt opuścił nasze terytorium. Uruchomiłem akcję poszukiwawczą obiektu - poinformował.

Z charakterystyki wynika, że obiektem nie jest rakieta, nie jest to pocisk ani hipersoniczny, ani balistyczny, ani rakieta kierowana. Jest to prawdopodobnie obiekt typu bezpilotowy statek powietrzny, który w tej chwili, zgodnie z procedurami przyjętymi w państwie, określamy jako Niezidentyfikowany Obiekt Powietrzny - powiedział dziennikarzom generał podczas konferencji prasowej.

Według generała, obiekt poszukiwany jest na terenie gminy Tyszowce, znajdującej się ok. 25 kilometrów na południe od miejscowości Hrubieszów. Tam w tej chwili skoncentrowane są główne siły poszukiwawcze, te naziemne, i te powietrzne - przekazał.