"Mogę przekazać najświeższe informacje: sytuacja jest znacznie lepsza niż przez ostatnie trzy miesiące" - przekazał Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla francuskiej telewizji prywatnej BFM TV i dziennika Le Monde. Ukraiński prezydent zaznaczył jednak, że choć teraz sytuacja wydaje się być pod kontrolą, może ulec zmianie w każdej chwili, jeżeli armia Kijowa nie otrzyma zachodniego wsparcia.
19 lutego w swoim przemówieniu Zełenski wyraźnie podkreślił, że Siły Zbrojne Ukrainy znajdują się w bardzo trudnym położeniu na kilku odcinkach frontu. Dziś ukraiński prezydent ocenia sytuację bardziej pozytywnie.
"Mieliśmy trudności ze względu na brak amunicji artyleryjskiej, powietrzną blokadę, rosyjską broń dalekiego zasięgu i duże zagęszczenie rosyjskich dronów" - mówił dla francuskich mediów. Dodał, że dziś sytuacja jest "znacznie lepsza niż przez ostatnie trzy miesiące" i że główne natarcie Rosjan na wschodzie kraju zostało zatrzymane.
Wołodymyr Zełenski zaznaczył jednak, że sytuacja może zmienić się w każdej chwili. Armia ukraińska wciąż cierpi na brak amunicji artyleryjskiej, nie mówiąc o dostawach systemów dalekiego zasięgu.
Informacje przekazane przez prezydenta pokrywają się z tym, co pod koniec stycznia twierdził szef wywiadu wojskowego Ukrainy Kyryło Budanow. W rozmowie z ukraińskim serwisem RBK, Budanow zaznaczył, że wraz z początkiem wiosny uderzenie armii Władimira Putina powinno się wyczerpać. Wyjaśnił wówczas, że zgodnie ze standardową dynamiką każdego strategicznego starcia, zakończenie ruchu wroga oznaczać będzie rozpoczęcie działań wojsk ukraińskich.
Wydaje się jednak, że dopóki zachodni partnerzy nie przekażą Ukrainie sprzętu, w tym przede wszystkim amunicji artyleryjskiej, o bardziej ofensywnych działaniach Ukraińców nie może być mowy.
Pod koniec lutego Emmanuel Macron publicznie ogłosił, że nie wyklucza możliwości wysłania zachodniego personelu wojskowego na Ukrainę. Słowa prezydenta Francji wywołały burzę w Europie. Do tej pory bowiem kraje NATO wykluczały udział swoich żołnierzy w Ukrainie.
Zełenski oświadczył w wywiadzie dla francuskich mediów, że obecnie nie ma konieczności realizowania tej idei. "Dopóki Ukraina będzie się trzymać, armia francuska może pozostać na swoim terytorium" - stwierdził ukraiński prezydent, próbując wyjaśnić, że Macron wygłaszając takie twierdzenia chce zbudować szerszą koalicję wsparcia dla Kijowa.
"Emmanuel Macron chce tylko, żeby (...) Ukraina nie została sama, chciałby mieć wokół Ukrainy coś w rodzaju unii i nie widzę w tym żadnego ryzyka. Ale jeżeli Putinowi uda się zaatakować inny kraj NATO, to państwa NATO będą musiały zdecydować, w jaki sposób i w jakiej ilości wysłać tam swoją armię" - przekazał Zełenski.
W rozmowie prezydent odniósł się też do słów papieża, który zaapelował do ukraińskich władz o "wywieszenie białej flagi i rozpoczęcie negocjacji". Zełenski zaznaczył, że jakakolwiek przerwa w działaniach wojennych będzie fatalną decyzją strategiczną.
"Dla Putina przerwa to tlen. To nie byłyby negocjacje, ale okazja do przywrócenia zdolności bojowej jego armii i wyszkolenia młodych poborowych" - powiedział i zaznaczył, że rozejm pozwoliłby także Rosji wyprodukować więcej amunicji.
10 marca w swoim przemówieniu, Wołodymyr Zełenski kategorycznie odrzucił sugestię Franciszka, by rozpocząć rozmowy. Słowo negocjować to odważne słowo. Kiedy widzisz, że jesteś pokonany, że sprawy nie idą dobrze, musisz mieć odwagę negocjować - tak papież komentował sytuację w Ukrainie, dodając, że Kijów powinien mieć "odwagę (wywieszenia) białej flagi".
Zełenski skomentował to w codziennym orędziu następującymi słowy: "Rosyjscy mordercy i oprawcy nie idą dalej w Europie tylko dlatego, że są powstrzymywani przez ukraińskich mężczyzn i kobiety z bronią w rękach i pod niebiesko-żółtą flagą. Na Ukrainie było niegdyś wiele białych ścian domów i kościołów, które teraz są spalone i roztrzaskane przez rosyjskie pociski. I to bardzo wymownie mówi o tym, kto musi się zatrzymać, aby wojna się skończyła".