Ku zaskoczeniu krajów NATO Rosja nagle zmieniła plany dotyczące ćwiczeń nuklearnych na Białorusi. Manewry zostały rozszerzone na tereny graniczące z państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego. Do akcji niespodziewanie włączono jednostki Leningradzkiego Okręgu Wojskowego, obejmującego tereny graniczące z Norwegią, Finlandią, Estonią, Łotwą, Litwą i Polską. W NATO panuje konsternacja, a przywódcy Paktu drapią się po głowie, zastanawiając się co robić.
Rosyjsko-białoruskie manewry nuklearne ogłoszono w maju, a komunikat informacyjny opatrzono komentarzem rosyjskiego MON uzasadniającym, że ćwiczenia stanowią odpowiedź "na prowokacyjne oświadczenia i groźby niektórych zachodnich urzędników pod adresem Federacji Rosyjskiej".
Serwis France24 skojarzył tę wypowiedź z niedawnymi oświadczeniami Emmanuela Macrona, który nie wykluczył wysłania na Ukrainę wojskowego kontyngentu. Co więcej, kilka krajów zachodnich przekazujących Kijowowi broń wyraziło zgodę na użycie jej na terytorium rosyjskim.
Szef Rady Bezpieczeństwa Rosji Sergiej Szojgu stwierdził we wtorek - w dniu w którym ćwiczenia na Białorusi się rozpoczęły - że manewry są adekwatną reakcją na "wsparcie Zachodu dla reżimu w Kijowie, aktywne zaangażowanie wojsk NATO w operacje bojowe na Ukrainie oraz zezwolenie Kijowowi na ataki rakietowe na rosyjskie obiekty cywilne".