Rosyjskie wojsko po raz drugi od początku inwazji na Ukrainę podało dane o stratach swoich żołnierzy. Według nich zginęło 1351 wojskowych, a 3825 zostało rannych. To znacznie mniej niż podają Ukraińcy - według nich na wojnie zginęło ponad 16,1 tys. Rosjan.
Od 24 lutego, czyli początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Kreml tylko raz podał jakiekolwiek dane o stratach na froncie. 2 marca resort obrony przekazał, że 498 żołnierzy, a 1597 zostało rannych. Teraz podano najnowszy bilans.
Niestety, w trakcie specjalnej operacji wojskowej (jak Rosja nazywa wojnę na Ukrainie - przyp. red.) nasi towarzysze broni ponoszą straty. Do tej pory zginęło 1351 żołnierzy, a 3825 zostało rannych - powiedział Siergiej Rudskoj, szef Głównego Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Państwo podejmie wszelkie decyzje o wsparciu rodzin, wysłaniu dzieci na studia wyższe, pełnej spłacie kredytów, rozwiązania problemów mieszkaniowych - zapewnił Rudskoj.
Dane podawane przez Rosjan różnią się od tych publikowanych przez Ukraińców. Według Kijowa na froncie zginęło ponad 16,1 tys. rosyjskich żołnierzy.
Kilka dni temu rosyjski prorządowy tabloid "Komsomolskaja Prawda" napisał, powołując się rzekomo na dane resortu obrony, że w trakcie "operacji specjalnej" zginęło 9861 rosyjskich żołnierzy, a 16153 zostało rannych. Później artykuł zniknął, a następnie powrócił, już bez tych danych. Redakcja tabloidu tłumaczyła się, że padła ofiarą ataku i hakerzy opublikowali "niedokładne informacje" o stratach na froncie.
Należy zaznaczyć, że podawane dane są i tak niepełne. Działania wojskowe trwają, a strona ukraińska twierdzi, że Rosja nie zabiera ciał z frontu, więc siłą rzeczy część zgonów nie została jeszcze oficjalnie zarejestrowana. Poza tym wojsko i resort obrony podają informacje o zgonach rosyjskich żołnierzy. W bilansach nie ma więc np. najemników z grupy Wagnera czy wojskowych z samozwańczych republik Doniecka i Ługańska.