„Dokładnie rok temu Władimir Putin ogłosił ‘częściową mobilizację’; ponad 300 tys. Rosjan poszło na wojnę; zginęły tysiące, wielu ani na moment nie wróciło do domu” - napisał rosyjski, niezależny od Kremla portal Ważnyje Istorii, który wraz z dziennikarską organizacją śledczą Conflict Intelligence Team sporządził raport dotyczący tej mobilizacji.
Z raportu wynika, że co piąty zmobilizowany i poległy rekrut nie przeżył nawet dwóch miesięcy od dnia otrzymania wezwania na wojnę, a 7 proc. z nich zginęło w pierwszym miesiącu na froncie. Spośród tych, którzy zginęli, średnia przeżywalność na wojnie wynosi około 4,5 miesiąca - napisał portal i dodał, że dotarto do wiadomości o jedynie czterech zabitych żołnierzach, którym udało się przeżyć więcej niż 11 miesięcy na froncie bez powrotu do domu.
Średnia wieku tych, którzy poszli na wojnę na skutek ogłoszonej przez Putina mobilizacji i zginęli, to 33 lata. Wiadomo, że najmłodsi mieli po 19 lat, a najstarszy - 62. Więcej niż połowa poległych to mężczyźni w przedziale wiekowym 30-45 lat, a więcej niż 10 proc. nie miało 25 lat.
Najtragiczniejszym dniem dla rosyjskich poborowych z mobilizacji był 1 stycznia, gdy wyniku skutecznego ataku ukraińskich wojsk na koszary w Makiejewce w Donbasie zginęło - według różnych danych - od 89 (oficjalne dane rosyjskiego MON) do nawet 400 (dane sił ukraińskich) żołnierzy. Najbardziej wiarygodna wydaje się jednak liczba 139 żołnierzy, o której mówił jeden z nielicznych, którzy przeżyli atak.
Ważnyje Istorii podliczyły też, że regionami z największą liczbą zabitych zmobilizowanych są obwód swierdłowski, samarski, wołgogradzki, Republiki Baszkirii i Tatarstanu, a także Czukotka, z której w przeliczeniu na ogólną liczbę mężczyzn w wieku poborowym przypada największa liczba zabitych.