Podczas publicznego przesłuchania w Bundestagu najwyżsi rangą przedstawiciele niemieckich służb wywiadowczych mówili o zagrożeniu hybrydowym, tajnych działaniach i sabotażu ze strony Rosji. Padły również niepokojące słowa, dotyczące prognozy szerszego konfliktu w ciągu najbliższych kilku lat.
Obserwujemy agresywne zachowanie rosyjskich służb wywiadowczych - stwierdził szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang, cytowany przez agencję dpa.
Rosyjska wojna sabotażowa i hybrydowa przeciwko Zachodowi staje się coraz trudniejsza. Kreml wykorzystuje agentów specjalnych, aby szkodzić także Niemcom. Przedstawiciele rządu RFN mówią o sytuacji poważnego zagrożenia.
Widzimy, że reżim Putina działa coraz bardziej agresywnie - stwierdziła minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser w rozmowie z niemiecką gazetą "Handelsblatt".
Federalna Służba Wywiadowcza mówi o coraz poważniejszej sytuacji w Niemczech i całej Europie. Gotowość Moskwy do podejmowania dalszych działań w zakresie działań hybrydowych i tajnych osiągnęła nieznany wcześniej poziom - przekazał prezes BND Bruno Kahl podczas wysłuchania publicznego w Komisji Kontroli Parlamentarnej w Bundestagu. Putin przetestuje czerwone linie Zachodu - podkreślił.
W podobnym tonie wypowiadali się Martina Rosenberg ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Thomas Haldenwang z kontrwywiadu cywilnego.
Wiceprzewodniczący komisji kontroli wywiadu Bundestagu Roderich Kiesewetter uważa, że "wysoce prawdopodobne" jest, że jednostka specjalna "29155" rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU objawi swoją obecność także w Niemczech. "29155" to elitarna jednostka zabójców działających za granicą, odpowiedzialna też za działania destabilizujące w krajach Zachodu. Służby wywiadowcze przypisują jej m.in. działania sabotażowe i próby zamachu, w tym otrucie Siergieja Skripala w 2018 roku. Skripal był podwójnym agentem, pracującym dla wywiadu brytyjskiego.
Nancy Faeser przekazała, że kilka miesięcy temu kontrwywiad niemiecki udaremnił akcję sabotażową wymierzoną w dostawy sprzętu dla Ukrainy. Zdaniem minister rosyjskie wpływy agenturalne w RFN zostały nieco osłabione poprzez wydalenie z kraju wielu szpiegów. Moskwa jednak dostosowuje się do nowych warunków, wynajmując na miejscu ludzi za pieniądze.
Niemieckie służby wywiadowcze mówią o "pożytecznych idiotach", "agentach niskiego szczebla" czy "agentach jednorazowego użytku". Mają to być przeważnie młodzi ludzie z rodzinną przeszłością w Związku Radzieckim, są prorosyjscy i chcą szybko zarobić.
Rekrutuje się ich za pośrednictwem mediów społecznościowych i dostają oni prostsze zadania, jak tworzenie antyukraińskich napisów na murach.
8 października dyrektor generalny brytyjskiej Służby Bezpieczeństwa Mi5 Ken McCallum przedstawił bliźniaczo podobną do niemieckiej ekspertyzę.
Przypomniał, że od początku inwazji na Ukrainę z całej Europy wydalono 750 rosyjskich dyplomatów, którzy - jak podkreślił McCallum - w zdecydowanej większości byli szpiegami. Szef Mi5 zauważa jednak, że także na Wyspach Moskwa zwróciła się po pomoc do lokalnych "pośredników", w tym do "agentów innych wywiadów" i przestępców.
W marcu w północno-wschodnim Londynie spłonął magazyn zawierający pomoc dla Ukrainy. Za sprawców uznano pięciu Brytyjczyków. Mówi się, że działali w imieniu rosyjskich tajnych służb.
W Niemczech na trasach pociągów odkryto kamery, które najwyraźniej miały monitorować dostawy broni na Ukrainę. W Szwecji podejrzewa się, że agenci rosyjscy mogli próbować wykoleić pociągi. W Polsce zatrzymano mężczyznę, który próbował dostarczyć GRU informacje o lotnisku Jasionka, stanowiącego węzeł dostaw broni na Ukrainę.
Czy oprócz destabilizacji krajów Europy i sabotowania wsparcia dla Kijowa, te działania mają jeszcze jakiś cel? Tej możliwości nie można wykluczyć.
W poniedziałek w Bundestagu Bruno Kahl przekazał: Siły rosyjskie będą w stanie zaatakować NATO najpóźniej pod koniec tej dekady.