Władimir Putin w telewizyjnym wystąpieniu znowu powtórzył kłamstwa na temat Ukrainy. "Nigdy nie zrezygnujemy z przekonania, że Rosjanie i Ukraińcy to jeden naród. I nie ma to dla nas znaczenia, że część Ukraińców zapomniała o swej tożsamości pod wpływem nazistowskiej i nacjonalistycznej propagandy" - mówił prezydent Rosji.
Rosyjski prezydent zapewniał, że specjalna operacja wojskowa na Ukrainie przebiega zgodnie z planem. Oskarżał ukraińską armię o rozmieszczanie ciężkiego sprzętu wojskowego w dzielnicach mieszkaniowych, w pobliżu szkół i wrażliwej infrastruktury.
Co więcej, Putin zarzucał Ukraińcom, że używają cywilów jako żywych tarcz. Zapewniał, że rosyjska arma chce utworzyć korytarze humanitarne, ale nie zezwalają na to ukraińscy wojskowi.
Późnym popołudniem prezydent Ukrainy zaproponował Władimirowi Putinowi bezpośrednie rozmowy. To jedyny sposób na zatrzymanie wojny - argumentował Wołodymir Zełenski.
Opuść naszą ziemię. Jeśli nie chcesz teraz tego zrobić, to zasiądź ze mną do stołu negocjacyjnego. Jestem otwarty na propozycje. Tylko niech nie będzie między nami 30-metrowego dystansu jak w czasie rozmów z Macronem i Scholzem. Jestem sąsiadem. Nie gryzę. Jestem normalnym człowiekiem. Usiądź ze mną, porozmawiaj ze mną. Czego się boisz? Przecież nikomu nie zagrażamy, nie jesteśmy terrorystami. Nie napadamy na banki i nie zagrabiamy też czyjejś ziemi - mówił po rosyjsku Zełenski, zwracając się do Putina.