Prawdopodobnie jutro marszałek Sejmu Szymon Hołownia przedstawi projekt ustawy o powierzeniu całemu Sądowi Najwyższemu spraw związanych z wyborami prezydenckimi. To próba wyjścia z chaosu, wynikającego z braku współpracy między Państwową Komisją Wyborczą a Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Kontrowersyjny projekt ustawy ma jednak niewielkie szanse na przyjęcie.
Państwowa Komisja Wyborcza odroczyła poniedziałkowe obrady ws. sprawozdania komitetu wyborczego PiS do czasu "systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP" statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego i sędziów biorących udział w orzekaniu tej Izby.
W ubiegłym tygodniu Izba ta uznała skargę PiS na odrzucenie przez PKW sprawozdania komitetu wyborczego tej partii z wyborów parlamentarnych 2023 r. Zgodnie z Kodeksem wyborczym taka decyzja SN obliguje PKW do przyjęcia sprawozdania. Status Izby, która podjęła tę decyzję, jest kwestionowany m.in. przez obecny rząd i część członków PKW.
Szymon Hołownia uznał decyzję Państwowej Komisji Wyborczej za "dramatyczną w swoim wydźwięku". Jak ocenił, PKW stwierdziła, że nie jest w stanie prowadzić procesu wyborczego i okołowyborczego, ponieważ nie ma partnera w postaci Sądu Najwyższego. Zaznaczył przy tym, że Państwowa Komisja Wyborcza i Sąd Najwyższy zawsze muszą pracować w parze.
Marszałek Sejmu zapowiedział przygotowanie projektu ustawy, który będzie zakładał, że o ważności wyboru prezydenta będą orzekać wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego z wyjątkiem sędziów z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Izby Kontroli Nadzwyczajnej nie uznajemy w tym momencie za sędziów Sądu Najwyższego, ale z kolei w tych pozostałych izbach nie wchodzimy w detale o status sędziego - powiedział.
Z kolei w przypadku innych sporów wyborczych - jak skargi na decyzje PKW dotyczące m.in. odmowy rejestracji komitetu wyborczego czy kandydata - orzekaliby trzej sędziowie wylosowani z różnych izb Sądu Najwyższego.
Jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, kontrowersyjny projekt ustawy marszałka Sejmu ma bardzo niewielkie szanse na przyjęcie.
Zastrzeżenia są co najmniej trzy. Po pierwsze, nie ma już czasu, bo Sejm mógłby uchwalić ustawę najwcześniej w lutym, a więc mogłaby ona wejść w życie dopiero w marcu. Wtedy upływa termin na wymagające pierwszych decyzji sądu rejestrowanie komitetów wyborczych.
Po drugie, projekt wyłącza z podejmowania takich decyzji sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, ale pozwala brać w nich udział innym tzw. neo-sędziom, co już dziś skrytykował minister sprawiedliwości. W momencie, kiedy orzekałby pełny skład, należałoby dążyć do wyłączenia tych sędziów z orzekania w tej sprawie - stwierdził Adam Bodnar.
Tu pojawia się problem, bo już w październiku prezydent Andrzej Duda mówił, że "sędziów, których nominował, będzie bronił do upadłego". To jest właśnie punkt trzeci, decydujący - prezydent takiej ustawy nie podpisze.