Brytyjski minister obrony odwiedził Kijów, gdzie zapowiedział przekazanie obrońcom kolejnego pakietu pomocy militarnej - wartego 225 milionów funtów. Ale to propozycja innej pomocy rozgrzewa dziś głowy brytyjskich komentatorów.

John Healey nie wykluczył, że podczas toczących się działań wojennych brytyjscy żołnierze szkolić będą Ukraińców na terytorium Ukrainy. 

Dotychczas wojskowi Korony prowadzili takie kursy na terenie Wielkiej Brytanii, głównie na poligonie w Salisbury, gdzie uczyli ich żołnierskiego rzemiosła. Najczęściej szkoleni byli Ukraińcy, którzy nie posiadali żadnego wojskowego doświadczenia. 

Przeniesienie takiego instruktażu z Wielkiej Brytanii na terytorium Ukrainy jest na razie zaledwie sugestią. Nic dziwnego, że z ust wysoko postawionych urzędników państwowych padają bardzo ostrożne słowa. Szczegóły naszego wspólnego brytyjski-ukraińskiego planu powinny pozostać nieosiągalne dla rosyjskiego prezydenta Władimira Putina - podkreślił brytyjski minister obrony, uważając na każde wypowiadane słowo. 

Żołnierze brytyjskiej armii zaangażowani byli w szkolenie Ukraińców na terytorium Ukrainy od czasu nielegalnej aneksji Krymu w 2014 roku. Zostali z tego kraju wycofani tuż przed rozpoczęciem pełnowymiarowej inwazji wojsk rosyjskich. Po wybuchu wojny Wielka Brytania natychmiast zaangażowała się w niesienie pomocy militarnej obrońcom. 

Ale kwestia fizycznej obecności żołnierzy krajów członkowskich NATO na terytorium Ukrainy nadal pozostaje bardzo wrażliwym tematem. Jak dodał minister John Healy, brytyjskie władze czekają na przedstawienie przez amerykańskiego prezydenta elekta Donalda Trumpa planów zakończenia wojny w Ukrainie. W międzyczasie - jak podkreślił z całą stanowczością - Ukraińcy potrzebują więcej broni, jej żołnierze operacyjnych umiejętności, a Rosja kolejnych nałożonych na nią sankcji.