Władimir Putin powiedział w środę, że "armia rosyjska musi wyciągnąć wnioski i rozwiązać problemy, które napotkała podczas kampanii wojskowej w Ukrainie". Prezydent Rosji obiecał, że wojsko otrzyma wszystko, czego potrzebuje do dalszego prowadzenia trwającej już prawie 10 miesięcy inwazji.
Władimir Putin spotkał się z zarządem Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Podczas spotkania oceniono postępy rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a po wszystkim prezydent Rosji wygłosił przemówienie.
Rosyjski przywódca obiecał, że "siły zbrojne otrzymają wszystko, czego potrzebują do dalszego prowadzenia kampanii wojskowej w Ukrainie". Nie mamy ograniczeń finansowych, jeśli chodzi o pomoc armii - podkreślił, cytowany przez agencję Reutera.
Putin przyznał, zresztą nie po raz pierwszy, że mobilizacja 300 tysięcy rezerwistów, którą zarządził we wrześniu, "nie poszła gładko".
Częściowa mobilizacja, która została przeprowadzona, pokazała pewne problemy, które należy niezwłocznie rozwiązać - powiedział.
Ogłoszenie mobilizacji spotkało się z ostrą krytyką nawet ze strony osób sprzyjających Kremlowi. Okazało się bowiem, że centra rekrutacyjne wzywały nawet mężczyzn, którzy byli albo niepełnosprawni, albo zbyt starzy. Nowym rekrutom brakowało z kolei podstawowego wyposażenia, takiego jak śpiwory i odzież zimowa.
Putin odniósł się również do innych bliżej nieokreślonych problemów w armii. Podkreślił, że należy liczyć się z konstruktywną krytyką.
Proszę Ministerstwo Obrony, aby zwracało uwagę na wszystkie "inicjatywy cywilne", w tym brało pod uwagę krytykę. Niezbędna jest prawidłowa reakcja w odpowiednim czasie - powiedział.
Oczywistym jest, że reakcja ludzi widzących problemy - a te są nieuniknione przy tak dużej, złożonej pracy - może być emocjonalna, ale musimy wysłuchać tych, którzy nie chcą milczeć, ale starają się przyczynić do ich rozwiązania - dodał.
Podczas dzisiejszego wystąpienia Putin po raz kolejny w ostatnich dniach wspomniał o wyzwaniach stojących przed jego armią. We wtorek powiedział służbom bezpieczeństwa, że sytuacja w czterech ukraińskich obwodach, które Rosja zaanektowała w październiku, jest "bardzo skomplikowana". 7 grudnia przyznał z kolei, że wojna w Ukrainie może potrwać jeszcze przez długi czas.
Wkrótce minie 10 miesięcy odkąd Rosja rozpoczęła pełnoskalową wojnę w Ukrainie. W tym czasie zajęła ogromny obszar we wschodniej i południowej części kraju, wzdłuż frontu rozciągającego się na około 1100 kilometrów. Ale Kreml poniósł też serię porażek, które sprawiły, że inicjatywę strategiczną przejęła Ukraina.
Nawet prokremlowscy blogerzy wojenni wyrażali złość z powodu porażek rosyjskich generałów, chaotycznego przebiegu mobilizacji i oddania terytoriów zajętych przez Rosję. Mowa w szczególności o Chersoniu, z którego rosyjskie wojsko wycofało się w połowie listopada. Było to jedyne miasto obwodowe, jakie udało się siłom rosyjskim zająć podczas trwającej inwazji.
Mimo to Putin zapewnił, że nie żałuje rozpoczęcia "specjalnej operacji wojskowej" (tak Rosjanie nazywają inwazję na Ukrainę - przyp. red.). Argumentował to tym, że "Rosja nie miała innego wyjścia, jak tylko przeciwstawić się aroganckim mocarstwom zachodnim".
Rosyjski przywódca powiedział, że nadal uważa Ukraińców - których zginęły dziesiątki tysięcy, a miliony zostało zmuszonych do ucieczki granicę - za "naród braterski".
To, co się dzieje, to oczywiście tragedia. Nasza wspólna tragedia, ale to nie jest efekt naszej polityki - powiedział Putin.
Wręcz przeciwnie, to jest wynik polityki innych krajów, krajów trzecich, które zawsze dążyły do tego, by dezintegrować rosyjski świat. W pewnym stopniu im się to udało i doprowadziło nas do punktu, w którym teraz jesteśmy - zakończył.