"Mam nadzieję, że na Zachodzie mnie słyszano" - zakomunikował Władimir Putin w odpowiedzi na pytanie dziennikarza, czy NATO zrozumiało ostrzeżenia Rosji dotyczące przekazania Ukrainie broni dalekiego zasięgu. Rosyjski prezydent zakomunikował, że ministerstwo obrony pracuje nad różnymi wariantami odpowiedzi, gdyby Stany Zjednoczone i ich sojusznicy pomogli Ukrainie dokonać uderzeń w głębi Rosji za pomocą rakiet dalekiego zasięgu.
Rosyjscy urzędnicy twierdzą, że wojna w Ukrainie wkracza obecnie w najniebezpieczniejszą fazę. Moskwa od tygodni daje do zrozumienia Stanom Zjednoczonym, że jeśli udzielą Ukrainie pozwolenia na uderzenie głęboko na terytorium Rosji przy użyciu rakiet dostarczonych przez Zachód, zostanie to uznane za poważną eskalację.
12 września Władimir Putin powiedział, że zgoda Zachodu na taki krok oznaczałaby, że kraje NATO "bezpośrednio zaangażowały się w wojnę w Ukrainie". Putin tłumaczył swoje stanowisko tym, że ataki rakietami dalekiego zasięgu wymagać będą zaangażowania obsługi i infrastruktury personelu natowskiego.
Dziś prezydent Rosji stwierdził, że jest zbyt wcześnie, by dokładnie określić, jak Moskwa zareaguje na taki, ewentualny ruch Zachodu. W rozmowie z dziennikarzem rosyjskiej telewizji państwowej Pawłem Zarubinem dodał jednak, że "(ministerstwo obrony Rosji) zastanawia się, jak odpowiedzieć na możliwe dalekosiężne ataki na terytorium Rosji i zaproponuje szereg wariantów".
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski apeluje do Zachodu, aby pozwolił ostrzeliwać głębokie terytorium Rosji za pomocą rakiet. Stany Zjednoczone nie wydały jednak pozwolenia. Co więcej, wielu amerykańskich urzędników pozostaje sceptycznie nastawiona do celowości takich ataków.
Rzecz w tym, że siły ukraińskie regularnie dokonują ataków w głąb Rosji, wykorzystując do tego drony dalekiego zasięgu. Takie uderzenia istotnie osłabiają rosyjski przemysł i gospodarkę. Kijów chce jednak użyć zachodnich rakiet, do ataków na bazy wojskowe zlokalizowane w Rosji, kilkaset kilometrów od granicy z Ukrainą i wykorzystywane przez Moskwę do utrzymywania całej logistyki wojennej. Seria takich uderzeń mogłaby zmusić planistów Kremla do całkowitego przemodelowania systemu dostarczania sprzętu na front i, w efekcie, skomplikowałaby Rosji działania militarne.
Kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych Rosja zmieniła swoją doktrynę nuklearną, tłumacząc to jako próbę zasygnalizowania Zachodowi swojego zaniepokojenia pomysłem wysłania broni dalekiego zasięgu na Ukrainę.