"Myśleliśmy od zawsze, że Rosja miała nas za młodszego brata, ale wcale tak nie było. Dla nas siostrami są Polska i Litwa" – mówi łamiącym się głosem Nataliia Volkova, dziennikarka, reżyserka, artystka fotografii. Kilka dni temu opuściła swój dom w mieście Irpień tuż koło Kijowa. Dzięki pomocy przyjaciół ze Szwecji dotarła do granicy i przez Słowację - do Krakowa.
Ma ze sobą tylko jedną małą walizkę i psa - suczkę o imieniu Marta. Polskę zna dobrze. Mieszkała tu przez 4 lata, najpierw w Bielsku-Białej, a potem w Krakowie, gdzie uruchomiła bardzo udany projekt pn. "Madame History - robienie stylizowanych zdjęć ludzi w historycznych strojach w stylu epoki wiktoriańskiej i edwardiańskiej".
W rozmowie z RMF FM wspomina 8 marca 2018 roku, kiedy wraz z Muzeum Historycznym w Bielsku-Białej zorganizowała wernisaż wystawy dedykowanej stuleciu uzyskania praw wyborczych przez kobiety w Polsce. Ja wtedy dowiedziałam się jak polskie kobiety walczyły o wolność - mówi.
Nataliia cały czas śledzi w internecie doniesienia ze swojego ukochanego Irpienia, Buczy czy Hostomela. W życiu nie myślała, że nazwy tych miasteczek przyklejonych do Kijowa będą teraz na ustach całego świata. Nienawidzi Putina. Na swoim profilu w social mediach umieściła zdjęcie z napisem "Pусский корабль. Иди нахуй".
Zna dobrze Rosjan. Miała męża Rosjanina i mieszkała w Moskwie wiele lat. Nie ma sensu rozmawiać z ludźmi, którzy uznają tylko jedne i jedyne "potrawy" serwowane przez państwową telewizję - zaznacza.
Na froncie walczy dwóch synów Natalii. Starszy syn, reżyser filmów dokumentalnych, przygotowuje materiały dokumentujące rosyjskie zbrodnie wojenne w Charkowie, drugi broni Kijowa. Ich ojciec Rosjanin nadal nie wierzy w doniesienia o "jakiejś wojnie", chociaż "bomby Putina" strzelają w jego dzieci! W rodzinnym Żytomierzu została jej 89-letnia matka. Nie dała się namówić na wyjazd i pokonanie ciężkiej oraz niebezpiecznej drogi.
Bardzo lubię Wasz kraj - mówi wzruszona. To nie Rosja i Białoruś, ale Polska i Litwa są dla nas jak siostry - dodaje. Polakom, a szczególnie Polkom jest bardzo wdzięczna za pomoc. Z okazji Dnia Kobiet składa "swoim Polkom" - jak ich określa - życzenia: szczęścia, miłości, zdrowych dzieci i jasnego nieba. Kochajcie swoich mężczyzn, bo - jak widać - może się wszystko stać - dodaje.
Swoim rodaczkom dodaje otuchy i radzi - "bądźcie wdzięczne, doceniajcie to, co macie" - nawiązując do pomocy, jaką otrzymują one od Polaków.
Chcę, żebyście były szczęśliwe, zdrowe i pamiętajcie, kto Wam pomógł. Kiedyś wrócimy do naszych mieszkań, do naszych mężczyzn, może nie wszystkich ich zobaczymy, bo oni teraz tam walczą i giną, ale wspierajmy ich jak tylko możemy - kończy ledwo powstrzymując płacz.
Przed Nataliią dalsza długa droga - najpierw Trójmiasto, potem prom i docelowo Szwecja. Muszę być tam, gdzie będę mogła walczyć z kłamstwami Putina! - podkreśla. Od przyjaciół dowiedziała się, że ukraińska diaspora w Szwecji jest bardzo mała, praktycznie nie istnieje. To się zmieni - rzuca na pożegnanie.