Każdy żołnierz, przede wszystkim amerykański, który pełni służbę na terenie Polski, czy w ogóle na terenie całej wschodniej granicy NATO, to jest wzmocnienie bezpieczeństwa w tym regionie. Pokazanie Putinowi, że NATO poważnie traktuje zagrożenia, jakie płyną ze wschodu - mówi w rozmowie z Bogdanem Zalewskim, poseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Jach.
Bogdan Zalewski: Co z naszymi polskimi możliwościami wojskowymi? Prezydent Andrzej Duda, podpisał w piątek ustawę o obronie ojczyzny. Miało to bardzo uroczysty, podniosły charakter. Mnie w wypowiedzi głowy państwa interesowały przyziemne konkrety np. skala obecności wojsk NATO na naszej polskiej ziemi.''Dzisiaj to jest 10 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Żołnierze kanadyjscy, żołnierze brytyjscy, żołnierze rumuńscy. To cały szereg miejsc w Polsce, w których wojska NATO stacjonują wzmacniając nasze bezpieczeństwo, gwarantując zarazem w tym sensie najbardziej fizycznym że Artykuł 5. w razie czego, gdyby doszło do jakiegokolwiek ataku na Polskę czy na państwa wschodniej flanki NATO będzie działał. Sojusznicy podchodzą do sprawy odpowiedzialnie'' - deklarował prezydent. O odpowiedzi na moje pytania i wątpliwości, poprosiłem posła Prawa i Sprawiedliwości, Michała Jacha.
Michał Jach: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
Przewodniczący sejmowej Komisji Obrony. Doświadczony żołnierz, major w stanie spoczynku. W CV jeszcze czytam m.in. studia w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie na Wydziale Elektroniki, kierunek radiolokacja. Zgadza się wszystko?
Wszystko się zgadza, tak jest, ale już dłuższy czas na emeryturze.
Żołnierz ponoć nigdy nie jest emerytem. 10 tysięcy amerykańskich żołnierzy w Polsce, to dużo czy mało w sytuacji regularnej wojny u naszych granic? Czy prezydent Joe Biden, który będzie u nas w piątek powinien ogłosić większe wsparcie?
Każdy żołnierz, przede wszystkim amerykański, który pełni służbę na terenie Polski czy w ogóle na terenie całej wschodniej granicy NATO, to jest wzmocnienie bezpieczeństwa w tym regionie. Pokazanie Putinowi, że NATO poważnie traktuje zagrożenia, jakie płyną ze wschodu. NATO nie pozwoli na oddanie choćby - jak to powiedział prezydent Biden - centymetra kwadratowego ziemi należącej do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Pokazujemy Putinowi. I słusznie. Putin też nam pokazuje. "Jeśli Ukraina nadal będzie się skutecznie bronić, Władimir Putin może zagrozić Zachodowi użyciem broni nuklearnej" - ostrzegł szef amerykańskiej wojskowej agencji wywiadowczej generał Scott Berrier. Jakie są nasze plany w sytuacji groźby ataku nuklearnego Rosji na polski cel?
Broń nuklearna, atomowa, jest szczególnym rodzajem broni. Dlatego, że to jest broń, która jest tzw. bronią odstraszania. Od prawie 70 lat posiada ją kilka państw i wszyscy mają świadomość, że jej użycie skutkuje natychmiastowym odwetem. Każdy, kto myśli o użyciu tej broni, musi mieć świadomość, że skazuje się na samo unicestwienie również.
Rosja na pewno ma taką świadomość, ale eskaluje działania militarne na Ukrainie, poinformowała np. o wykorzystaniu hipersonicznego pocisku Kindżał. O czym świadczy posuwanie się reżimu Putina do coraz ostrzejszych kroków i wykorzystywanie coraz nowocześniejszej broni?
Myślę raczej, że tu chodzi o coś innego. Wprowadzanie coraz to nowszych rodzajów broni. Czytałem opinie jednego z amerykańskich generałów, że Rosjanom zaczyna brakować tradycyjnej amunicji. Wysyła i korzysta z tych coraz nowocześniejszych, ale jednocześnie niezwykle kosztownych. Nie potrafię powiedzieć, ile kosztuje Kindżał, bo tego nikt nie publikuje, natomiast jest to broń tej samej klasy, co amerykański Tomahawk. Tylko, że Tomahawk lata z inną prędkością a ten z prędkością przekraczającą kilkukrotnie prędkość dźwięku.
Może też ten pocisk manewrować i omijać systemy obrony przeciwrakietowej. To też jest bardzo istotne.
Tak jest. Więc podobnie jak właśnie Tomahawk, a Tomahawk kosztuje prawie 3 miliony dolarów, więc jeżeli Rosja wykorzystuje tak drogą amunicję do tego, żeby zniszczyć choćby jeden liczący 12 pięter blok, to jest to wyraz wielkiej desperacji.
Utawa o obronie ojczyzny nie przywraca obowiązkowej służby wojskowej i wprowadza dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. Jaki jest powód? Obawa przed reakcją wyborców? Czy w obecnej sytuacji nie jest to błąd?
Ależ ja bardzo się cieszę, że że minister Błaszczak - bo on był głównym autorem wielu tych rozwiązań szczegółowych w tej ustawie - wprowadza różne sposoby pełnienia służby wojskowej. Różne formuły osiągania wysokiego poziomu, umiejętności rzemiosła żołnierskiego i zastosowanie tej metody powoduje, że będziemy łatwiej mogli uzyskać jak największą ilość przeszkolonych rezerwistów. To jest potrzebne i jestem przekonany, że to jest właściwy kierunek. Tym bardziej, że wiele z tych metod jest branych z przykładu funkcjonowania sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych.
Powiedzmy o nowym wojsku, nie formacji zbrojnej, ale o nowym wojsku. Obrona cyberprzestrzeni. Czy to nie jest spóźniony ruch? Co się może stać w cyberprzestrzeni obserwowaliśmy ostatnio podczas wielkiej awarii na kolei.
Jeśli chodzi o cyberbezpieczeństwo, to aby powiedzieć czy jest u nas dobrze, źle czy fatalnie, musimy porównać się z innymi państwami. Według opinii nie mojej, ale znowu z opinii jaką mam z Brukseli, z NATO, gdzie była taka dyskusja. Okazuje się, że w Polsce cyberbezpieczeństwo jest dobrze rozwijane, że idziemy w dobrym kierunku.
A propos Brukseli. Minister obrony Mariusz Błaszczak razem z unijnymi szefami resortów obrony rozmawia dzisiaj z ukraińskim odpowiednikiem, Ołeksijem Reznikowem. Za czym przedstawiciel polskiego rządu powinien optować w tych konsultacjach? Siły pokojowe Sojuszu w Ukrainie, dostarczenie polskich myśliwców pod egidą NATO, może jeszcze inne rozwiązania?
Najważniejsze jest zakończenie tej okrutnej wojny. Pomysł i propozycja: siły pokojowe NATO na terenie Ukrainy zdobywa coraz więcej sojuszników. Coraz więcej polityków zgadza się, że jest to bardzo rozsądna, konkretna propozycja. Czy ją wszyscy podejmą, to inna sprawa. Natomiast jest to pierwsza propozycja zakończenia tej okrutnej wojny.
Dziennikarze śledczy z Investigate Europe pokazali, że w latach 2015-2020 państwa Unii Europejskiej dostarczyły Rosji sprzęt wojskowy o wartości 346 mln euro, w tym pociski, samoloty, rakiety, torpedy i bomby. Największymi winowajcami okazały się Niemcy i Francja, które wykorzystały luki prawne by uzbroić Putina. Czy taka polityka powinna ujść tym państwom na sucho? Czy powinna być za to jakaś kara?
Ktoś, kto łamie sankcje, powinien podlegać karze. Mam nadzieję, że to będzie podnoszone a przynajmniej dyskutowane, żeby pokazać, że teraz giną niewinni ludzie. To jest również wina tych państw, które nie przestrzegały sankcji, które same nałożyły.
Może trzeba wołać o to głośno. Niech za to teraz Niemcy, Francuzi płacą Ukrainie i Polsce, że bezpośrednio wystawiły nas na skutki tej wojny. Może to jest temat na dziś dla ministra Błaszczaka.
O tym pan minister na pewno będzie mówił, wszyscy polscy przedstawiciele naszego rządu, również o tym mówią. Może nieoficjalnie, ale mówią o tym i zwykłe poczucie przyzwoitości i sprawiedliwości wymagałoby tego, żeby oni ponieśli jakieś konsekwencje.
Minister Błaszczak dzisiaj w Brukseli podejmie ten temat?
Taką mam nadzieję.