Czy państwa NATO wystarczająco wspierają walczącą o swój byt Ukrainę? Czy Ameryka i Unia Europejska mają wiarygodne plany na wypadek wojennej eskalacji? A może "klucz do pokoju" jest gdzie indziej? Nie w Waszyngtonie, Brukseli, Paryżu, Berlinie, Warszawie? Gościem Bogdana Zalewskiego w radiu RMF24 był Jan Piekło - dziennikarz, ekspert ds. mediów, były ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Ukrainie - odpowiadał na "7 pytań o 07:07".
Bogdan Zalewski: Panie ambasadorze, samolot z prezydentem USA dziś wyląduje w Polsce, w Rzeszowie. Air Force One to symbol, maszyna z napisem United States of America, flagą amerykańską oraz pieczęcią prezydenta Stanów Zjednoczonych. Co prócz symboli powinna przynieść wizyta Joego Bidena?
Jan Piekło: Wzmocnienie wschodniej flanki NATO, wzmocnienie obronności Polski, pomysł na zabezpieczenie korytarzy humanitarnych i dostaw z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych.
Wzmocnienie konkretnie?
Wzmocnienie polegające na większej liczbie kontyngentu amerykańskich żołnierzy i sprzętu wojskowego NATO.
"Solidaryzujemy się z narodem ukraińskim, który dzielnie broni swojej ojczyzny" - napisali wieczorem we wspólnym oświadczeniu prezydent USA Joe Biden i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Jaką dzielnością powinien teraz wykazać się Zachód - Ameryka i państwa unijne?
Powinien się wykazać daleko idącą dzielnością i znaleźć sposób na powstrzymanie Rosji w niszczeniu ukraińskich miast i mordowaniu ludności cywilnej. To jest w tej chwili najważniejsze wyzwanie, do którego Zachód się zabiera nieco ociągając się - myślę głównie o partnerach z Europy Zachodniej.
"Odpowiemy, jeśli Rosja użyje na Ukrainie broni masowego rażenia" - zadeklarował Biden po spotkaniu z przywódcami NATO i G7 w Brukseli. Wystarczająca reakcja na zagrożenie?
No cóż, to znaczy, że mamy czekać, aż stanie się jeszcze większa tragedia. Jest to niewątpliwie jakiś pomysł.
Czyli rosyjska deeskalacja nuklearna przez eskalację?
Dokładnie nie wiemy, co siedzi w głowie Putina i co on zrobi. Powinniśmy natomiast na taki scenariusz być gotowi. Jednocześnie powinniśmy myśleć o tym, jak doprowadzić do tego, żeby chronić Ukraińców - miasta, ludzi, cywili, kobiety i dzieci.
Słyszymy w Faktach od rana o rosyjskich rakietach spadających na ukraińskie cele wojskowe i cywilne. Na stronie rmf24.pl czytam raport Pentagonu: "Rosji kończy się precyzyjna amunicja i prawdopodobne, że będzie atakowała przy pomocy tzw. głupich bomb". Czy jest się z czego cieszyć?
No raczej nie. To jest praktycznie coś, co można porównać z bronią masowej zagłady, czyli chemiczną czy biologiczną. To jest wtedy na ślepo bombardowanie miast i jeszcze większe ofiary wśród ludności cywilnej. To coś, czego możemy się w tej chwili obawiać.
Głupia bomba - "dumb bomb" - to niekierowany pocisk rakietowy, broń prymitywna, ale tania i też niesie śmierć. Putin jak Stalin i jego katiusze, można powiedzieć. Pytanie o broń gazową. "Nie ma blokady importu rosyjskiego gazu, węgla czy ropy" - donosi nasza korespondentka w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Przywódcy Unii Europejskiej nie podjęli w pierwszym dniu obrad decyzji w sprawie mocnych sankcji wobec Rosji. Zaciął się pistolet na gaz, wymierzony w Putina?
No cóż, to jest kwestia komfortu życia obywateli zachodniej Europy - Niemców, Holendrów, Francuzów, Węgrów również.
U nas komfort i komfortowo czuje się Putin.
Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że powinni się poczuć do winy głównie ci, którzy spowodowali uzależnienie swoich krajów od gazu z Rosji.
Panie ambasadorze, pytanie o rolę Chin. "Powiedziałem prezydentowi Xi Jinpingowi, że jeśli Chiny pomogą Rosji, narażą na ryzyko swoje relacje handlowe z Zachodem" - oświadczył amerykański przywódca. Czy Pekin może bać się Bidena?
Tak, ma powody. Sankcje, które w tej chwili obserwuje Pekin, nałożone na Rosję, mogą spowodować dość duże straty w chińskiej gospodarce. Właściwie w tej chwili ten partner, na jakiego Chiny stawiały, czyli Rosja, staje się partnerem toksycznym.
Ale ta trucizna się sączy. Oprócz Rosji są niestety jeszcze inni partnerzy chińscy. Arabia Saudyjska paradoksalnie.
Prawda, natomiast jednak nie możemy porównać możliwości Arabii Saudyjskiej, choć ze względu na wiadomą rzecz, czyli ropę i gaz, są niewątpliwie bezkonkurencyjni. To jednak handel z Zachodem, z Unią Europejską, ze Stanami Zjednoczonymi jest dla Chin ważniejszy niż Arabia Saudyjska.
A czy amerykański dolar nie powinien się bać petroyuana czy cyfrowego yuana?
Amerykański dolar jest ciągle, na razie, niezagrożony. Choć rzeczywiście są próby stworzenia - już zresztą od dawna - jakiejś waluty alternatywnej, która by pozwoliła Chinom i Rosji realizować swoje interesy gospodarcze. Na razie to się nie udaje i chyba przez jakiś czas się jeszcze nie uda.
I całe szczęście. Czy z chaosu, tego światowego chaosu, bałaganu - mówiąc delikatnie - narodzi się jakiś nowy ład? Może nowy światowy porządek?
Wszystko na to wskazuje, że ta architektura bezpieczeństwa klasyczna, o którą żeśmy się opierali, ulega w tej chwili dekonstrukcji. Ukraina jest właściwie kluczem do ewentualnych zmian. Nie chciałbym tylko, żebyśmy musieli budować to na całkowitej katastrofie. Dobrze by było, gdyby reakcja świata zachodniego była szybsza i bardziej strategiczna.