"Wielka Brytania przyjmie potężny pakiet sankcji. Zachód musi wspólnie skończyć z zależnością od rosyjskiej ropy i gazu" - powiedział brytyjski premier Boris Johnson w orędziu po agresji Rosji na Ukrainę. Rosyjski ambasador w Londynie po raz kolejny został wezwany przez brytyjską szefową MSZ.
To nie tylko atak na Ukrainę, to atak na demokrację na całym świecie. Chodzi o prawo kraju do wyboru własnej przyszłości, a tego prawa Wielka Brytania zawsze będzie bronić - powiedział premier Johnson.
To nie jest jakiś odległy kraj, o którym niewiele wiemy - mówił brytyjski premier, wskazując, że Ukraina od dekad cieszyła się wolnością i demokracją. Nie możemy pozwolić, by ta wolność została zlikwidowana. Nie możemy i nie będziemy odwracać wzroku - zapewnił.
Zapowiedział, że Wielka Brytania przyjmie "potężny pakiet sankcji", których celem będzie zahamowanie rozwoju rosyjskiej gospodarki. Podkreślił, że Zachód musi "wspólnie skończyć" z zależnością od rosyjskiej ropy i gazu, "która zbyt długo zapewniała Putinowi wpływ na zachodnią politykę".
Nasza misja jest jasna: dyplomatycznie, politycznie, ekonomicznie i ostatecznie militarnie - to ohydne i barbarzyńskie przedsięwzięcie Władimira Putina musi zakończyć się porażką - oświadczył Johnson.
Brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss wezwała w czwartek ambasadora Rosji w Wielkiej Brytanii Andrieja Kielina, by "wyjaśnił nielegalną, niesprowokowaną inwazję Rosji na Ukrainę". Zapowiedziała też surowe sankcje na Rosję.
Wezwałam rosyjskiego ambasadora, aby spotkał się ze mną i wyjaśnił nielegalną, niesprowokowaną inwazję Rosji na Ukrainę. Nałożymy surowe sankcje i zmobilizujemy kraje w celu wsparcia Ukrainy - napisała Truss na Twitterze.
To drugi raz w ciągu trzech dni, gdy Kielin został wezwany do brytyjskiego MSZ. Poprzednio miało to miejsce we wtorek, nazajutrz po uznaniu przez Rosję niepodległości separatystycznych regionów Ukrainy - Donieckiej i Ługańskiej "republik ludowych".