Ministerstwo spraw wewnętrznych Naddniestrza, separatystycznego regionu we wschodniej Mołdawii, oświadczyło, że w nocy z wtorku na środę odnotowano strzały w pobliżu miejscowości Cobasna. Znajduje się tam wielki rosyjski skład amunicji - poinformowała agencja Reutera.
Do incydentów na terenie Naddniestrza dochodzi trzeci dzień z rzędu. We wtorek poinformowano o zniszczeniu dwóch przekaźników radiowych i "ataku" na jednostkę wojskową. W poniedziałek doszło do serii eksplozji nieopodal ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu. Po tym zajściu ukraiński wywiad wojskowy oświadczył, że jest to prowokacja rosyjskich służb specjalnych, mająca na celu wciągnięcie regionu w trwającą wojnę.
W kontrolowanej oraz wspieranej politycznie i gospodarczo przez Rosję "republice" stacjonuje około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.
W miejscowości Cobasna, przy granicy z Ukrainą, mieści się posowiecki arsenał z około 20-21 tys. ton amunicji, która w ponad połowie jest przeterminowana. W ocenie ekspertów warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich potencjalna eksplozja na terenie tego kontrolowanego przez rosyjską armię składu mogłaby osiągnąć siłę wybuchu 10 kiloton trotylu.
Rosja przeprowadziła "pod fałszywą flagą" ataki w separatystycznym regionie Naddniestrze w Mołdawii, by przygotować grunt pod dalsze działania na tym froncie: ataki na terytorium Ukrainy lub destabilizację samej Mołdawii - ocenili eksperci amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW).
Dwa bataliony piechoty zmotoryzowanej, które Rosja nielegalnie utrzymuje w Naddniestrzu od końca zimnej wojny, nie wystarczą zapewne do przeprowadzenia groźnego ataku na Odessę, a Rosjanie nie będą raczej w stanie ich na tyle wzmocnić. Mogą jednak stanowić wsparcie ograniczonych ataków okolic Odessy, siejąc panikę i wywierając korzystny dla Rosjan efekt psychologiczny - ocenili eksperci.
Rosja może również starać się zdestabilizować samą Mołdawię. Komentarze rosyjskich lub kontrolowanych przez Rosję urzędników sugerują, że prezydent Władimir Putin może uznać separatystyczną "Naddniestrzańską Republikę Mołdawską", podobnie jak zrobił to w przypadku tzw. donieckiej i ługańskiej republiki ludowej na Ukrainie.
Taka republika w Naddniestrzu mogłaby poprosić o dodatkową "rosyjską ochronę", a Putin może spróbować wysłać tam dodatkowe siły wojskowe. Wszelkie tego rodzaju działania znacznie nasiliłyby napięcia i obawy w Mołdawii i sąsiedniej Rumunii, wywierając dodatkową presję na NATO oraz być może dając Putinowi tanie "zwycięstwo" i odciągając uwagę od kłopotów rosyjskiego wojska na wschodzie Ukrainy - ocenił ISW w sprawozdaniu opublikowanym we wtorek.
Obecne dane nie pozwalają na dokładne prognozy, a obie te możliwości wydają się równie prawdopodobne. Jednak reakcje Rosji i kontrolowanych przez nią, nieuznawanych międzynarodowo władz Naddniestrza są alarmujące, a NATO i Zachód powinny rozważyć "najbardziej niebezpieczne" scenariusze i przygotować się na nie - przestrzegli eksperci.