Nie milkną echa wystąpienia Radosława Sikorskiego w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Polski szef MSZ wypunktował przemówienie ambasadora Rosji, który przedstawiał fałszywą narrację Kremla dotyczącą wojny w Ukrainie. Bloomberg informuje, że mowa Sikorskiego wywołała prawdziwą sensację i zebrała entuzjastyczne recenzje.
Jak odnotowuje Bloomberg, choć "niewyparzony język" ministra w przeszłości często wprawiał go w tarapaty, piątkowe wystąpienie w debacie Rady Bezpieczeństwa ONZ na temat wojny na Ukrainie zostało entuzjastycznie ocenione przez komentatorów.
Swoje przemówienie w Radzie Sikorski poświęcił w całości sprostowaniu punkt po punkcie przekłamań i fałszywych narracji z wcześniejszego przemówienia rosyjskiego ambasadora przy ONZ Wasilija Nebenzji. Kpił m.in. z jego twierdzeń, że Rosja nigdy nie napadała, lecz broniła się przed inwazjami. Pytał go, dlaczego wojska bolszewickie znalazły się w sierpniu 1920 r. pod Warszawą.
"Czy były tam na wycieczce krajoznawczej?" - ironizował Polak, dodając że wystąpienie Rosjanina przypomniało, dlaczego Polska opierała się rosyjskiej dominacji i dlaczego robi to teraz Ukraina.
Przemówienie szefa MSZ chwalił m.in. były premier Szwecji Carl Bildt, który nazwał je "klasykiem" po którym "niewiele pozostało z (narracji) Rosji". Brytyjski historyk i publicysta Timothy Garton Ash określił je jako przemówienie, które będzie pamiętane "na wieki", zaś były niemiecki dyplomata i b. szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Wolfgang Ischinger napisał na platformie X: "Brawo Radek. Nie spodziewaliśmy się po tobie niczego mniej".
Bloomberg przypomina, że choć odbiór ostatniego wystąpienia Sikorskiego na Zachodzie jest generalnie pozytywny, polski dyplomata potrafił wcześniej wywoływać kontrowersje swoimi wystąpieniami i wspomina słynny tweet, napisany po wysadzeniu gazociągów Nord Stream, w którym dziękował Stanom Zjednoczonym. Wspomina też porównanie Nord Streamu do paktu Ribbentrop-Mołotow, jego uchwycone na kamerze naciski na ukraińskich polityków podczas ukraińskiego Majdanu (mówił ówczesnym opozycjonistom, że jeśli nie zgodzą się na mediowane przez niego porozumienie z rządem Wiktora Janukowycza, "wszyscy będą martwi"), a także jego przemówienie w Berlinie z 2011 r., kiedy stwierdził, że "mniej obawia się niemieckiej siły, niż niemieckiej bezsilności".
"Czasami trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Uważałem, że tego nie wolno puścić płazem" - zdradził w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Radosław Sikorski, opisując kulisy swojego wystąpienia w ONZ.
On to robił ewidentnie pod publiczkę w Rosji, po to, żeby móc to pokazywać jaki wielki jest triumf rosyjskiej propagandy, tylko, że był to stek insynuacji i zwykłych kłamstw. Zamiast więc odczytywać przygotowane uprzednio przemówienie uznałem, że największą przysługę sprawie mogę oddać punktując te przeinaczenia, niektóre były zupełnie absurdalne - podkreślił Radosław Sikorski, odwołując się do skandalicznego wystąpienia Wasilija Nebenzji.