Czernihów znalazł się na skraju katastrofy humanitarnej. W mieście brakuje żywności, leków, wody, ogrzewania, energii elektrycznej - poinformował w środę wieczorem jego mer Władysław Atroszenko w rozmowie z agencją informacyjną RBK-Ukraina. „Ataki na cele cywilne są prowadzone ze wszystkich rodzajów broni. Nie ma żadnego rozróżnienia - wróg niszczy wszystko, niezależnie od rodzaju obiektu. Bomby spadają wszędzie” – opisuje Atroszenko.
"Obserwujemy znaczny wzrost intensywności ostrzałów. Ataki na cele cywilne są prowadzone ze wszystkich rodzajów broni. Nie ma żadnego rozróżnienia - wróg niszczy wszystko, niezależnie od rodzaju obiektu. (...) Przeciwnik rozpoczął ostrzał z bardzo dużej wysokości, starając się ominąć nasze systemy obrony przeciwlotniczej. Zdaniem specjalistów, ta wysokość wynosi nawet 8 tys. metrów lub więcej. W takim przypadku nie może być mowy o żadnych precyzyjnych atakach. Bomby spadają wszędzie" - opisał sytuację w Czernihowie Atroszenko.
W ocenie Atroszenki, rosyjskie wojska nie zdołały jak dotąd przeniknąć na teren miasta. "Od czasu do czasu pojawiają się tylko grupy dywersantów, lecz zagrożenie z ich strony jest szybko neutralizowane" - dodał mer Czernihowa.