"W swoim przemówieniu z okazji Dnia Zwycięstwa Władimir Putin zaprezentował rewizjonistyczną wersję historii i dezinformację, a jego oskarżenia obwiniające USA za agresję na Ukrainę są absurdalne" - powiedziała rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki.
Prezydent Putin dał nam wszystkim rewizjonistyczną wersję historii, która przyjęła formę dezinformacji, jaką widzimy zbyt często (...) Na szczęście dziś wszyscy jesteśmy świadomi, reporterzy na całym świecie są świadomi fabryki dezinformacji, jaką zdają się być prezydent Putin i Kreml - powiedziała Psaki podczas briefingu, komentując poniedziałkowe przemówienie Putina z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie.
Rosyjski przywódca stwierdził w nim m.in. że Rosja "nie miała wyboru" i musiała napaść na Ukrainę, zaś winą za to obarczył USA i Zachód.
Sugestia, że ta wojna została spowodowana przez zachodnią agresję, czy zachodnie plany jest ewidentnie fałszywa i absurdalna - dodała Psaki.
W poniedziałkowym przemówieniu Putin powtórzył główne tezy rosyjskiej propagandy. Mówił o tym, że rzekomi "neonaziści" wspierani przez Zachód planowali zbrojne odbicie (okupowanego od 2014 r.) Donbasu, a Rosja "nie miała wyjścia" i "podjęła jedyną słuszną decyzję".
W ten sposób Moskwa od wielu tygodni niezgodnie z faktami uzasadnia swoją inwazję na sąsiedni kraj, w wyniku której już zginęły dziesiątki tysięcy cywilów, a miliony ludzi stały się uchodźcami.
Na to, że tegoroczne wystąpienie prezydenta Rosji było poświęcone głównie wojnie na Ukrainie, które tamtejsze władze nazywają "specjalną operacją wojskową", zwróciła uwagę niezależna od Kremla telewizja Nastojaszczeje Wriemia.
Putin sześć raz wspomniał Donbas, trzy razy - NATO, mówił również o "banderowcach". Rok temu nie wymienił żadnego z tych terminów - zaznaczyło Nastojaszczeje Wriemia.
Swoje wystąpienie Putin zakończył pochwałą rosyjskich sił zbrojnych i okrzykiem "Za Rosję! Za zwycięstwo!".
Putin nie ogłosił 9 maja rozpoczęcia "oficjalnej wojny" ani masowej mobilizacji - o takiej możliwości mówiły wcześniej wywiady na Zachodzie i w Ukrainie.