USA i partnerzy omawiają plan ograniczenia cen rosyjskiej ropy do 40-60 dol. za baryłkę - podaje Bloomberg. Według eksperta ośrodka Brookings Institution, Davida Wessela, wprowadzenie takiego limitu pozwoliłoby uniknąć gwałtownego wzrostu cen ropy i globalnej recesji.
Plany wprowadzenia pułapu cen rosyjskiej ropy zgłosiły przed niedawnym szczytem G7 Stany Zjednoczone, co w założeniu ma zmusić Rosję do sprzedawania surowca dużym nabywcom, takim jak Indie, po znacznie niższym kursie i ograniczyć dochody, które Kreml przeznacza na finansowanie wojny na Ukrainie.
Wessel wyjaśnia, że limit taki zapobiegłby również "katastrofalnej dla gospodarki podwyżce cen", która byłaby wynikiem europejskiego embarga na rosyjski surowiec mającego wejść w życie pod koniec tego roku.
Ponadto na początku czerwca UE ustaliła, że od przyszłego roku zacznie obowiązywać zakaz ubezpieczania tankowców transportujących rosyjską ropę, a Wielka Brytania zgodziła się respektować ten zakaz. Europejskie i brytyjskie firmy ubezpieczeniowe obsługują od 85 do 90 proc. transportu rosyjskiego surowca.
Analitycy banku Barclays prognozują, że gdyby zakaz taki wszedł w życie, cena baryłki przekroczyłaby 200 dol.
Amerykanie zaproponowali więc zmodyfikowanie planów UE i Wielkiej Brytanii, które "pogrążyłyby światową gospodarkę". Zgodnie z ich projektem zakaz ubezpieczania tankowców nie obowiązywałby, jeśli cena transportowanej przez nie ropy nie przekracza ustalonego limitu - wyjaśnia Wessel.
Rosja może oczywiście odmówić sprzedawania surowca po niższej cenie, lub na różne sposoby obchodzić przepisy, co ograniczyłoby skuteczność sankcji, ale nawet wtedy nabywcy ropy negocjowaliby jej ceny, poczynając od pułapu znacznie niższego niż obecnie, gdy cena baryłki przekracza 100 dol. Nie doszłoby też do dramatycznego spadku podaży surowca, który prowadziłby do bardzo bolesnej globalnej recesji - podsumowuje Wessel.