Nawet 20 dzieci gubi się codziennie na plażach w Świnoujściu czy Kołobrzegu. Wystarczy chwila nieuwagi, by w tłumie turystów stracić malucha z oczu. Ratownicy WOPR mają pełne ręce roboty.
Dzieci giną zwłaszcza tam, gdzie roi się od parawanów. Osłaniają one od wiatru, ale są na wysokości wzroku kilkulatka. Tworzą też prawdziwy labirynt.
Zajęci opalaniem się rodzice po kilku minutach zauważają, że dziecko nie wraca i zaczyna się panika. Ratownicy dużo częściej poszukują zagubionych dzieci, niż interweniują, gdy ktoś nie radzi sobie w wodzie - mów Apoloniusz Kurylczyk, szef zachodniopomorskiego WOPR-u. Co zatem zrobić, by maluch się nie zgubił?
Kilkulatka najlepiej nie spuszczać z oczu i nie pozwalać samemu wchodzić do morza. Zwłaszcza, gdy są fale. Warto też założyć dziecku specjalną opaskę. Kilkaset tysięcy różowych i niebieskich, wodoodpornych opasek trafi w tym roku do turystów wypoczywających nad Bałtykiem. Dostępne są w wieżach ratowniczych. Na każdej jest miejsce na numer telefonu do opiekuna, który przebywa z dzieckiem nad wodą. Chodzi o to, żeby ktoś, kto znajdzie takie dziecko, natychmiast mógł zadzwonić do jego opiekuna - dodaje Maciej Zalewski z zachodniopomorskiego WOPR-u. Ten system działa. To drugi sezon, gdy ratownicy rozdają opaski na plażach. W tym roku zgłaszanych im zaginięć jest już o połowę mniej.