W związku z telefonicznymi pogróżkami o atakach na elektrownie atomowe, lotniska, dworce i ministerstwa Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) podwyższyła gotowość antyterrorystyczną w kraju - podało w niedzielę centrum prasowe tych służb.

Wśród uzasadnień wymieniono też m.in. piątkowy incydent w samolocie z Charkowa do Stambułu, którego pijany pasażer - obywatel Ukrainy - próbował zmusić załogę do zawrócenia do Soczi, gdzie trwała wówczas ceremonia otwarcia zimowych igrzysk olimpijskich.

Według SBU człowiek ten groził zdetonowaniem bomby i domagał się uwolnienia ukraińskich więźniów politycznych. "Chciał, by samolot został zawrócony do Soczi, gdzie - jak powiedział - znajdują się (prezydenci Rosji i Ukrainy)  Putin i Janukowycz, którzy mają na rękach krew" - głosił wcześniejszy komunikat.

Działania prowadzone przez Służbę Bezpieczeństwa (...) mają na celu wyłącznie zapewnienie bezpieczeństwa obywateli i niedopuszczenie do bezprawnej działalności prowadzonej w celach terrorystycznych - czytamy w komunikacie opublikowanym w niedzielę.

Przed aktem terrorystycznym przygotowywanym przez radykalne ugrupowania prawicowe ostrzegł w piątek p.o. ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Witalij Zacharczenko. Sugerował, że do zamachu może dojść właśnie w piątek, w dniu otwarcia igrzysk w Soczi.

Na Ukrainie od listopada trwają protesty niezadowolonych z decyzji władz o niepodpisywaniu umowy stowarzyszeniowej z UE. Kiedy przeciwko protestującym zaczęto używać siły, ich demonstracje przerodziły się w akcje antyrządowe. Doprowadziły one już do dymisji rządu premiera Mykoły Azarowa, jednak znajdujący się na Majdanie Niepodległości w Kijowie Ukraińcy domagają się także ustąpienia prezydenta Wiktora Janukowycza.

(jad)