Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka wypowiedział się przeciwko federalizacji Ukrainy, która jego zdaniem byłaby niebezpieczna zarówno dla Białorusi i Rosji, jak i dla Zachodu. Krytycznie skomentował również sankcje nałożone na FR. "Listy (osób objętych sankcjami)? Niech sobie powieszą te listy w toalecie i napawają się nimi za każdą wizytą" - stwierdził.

Łukaszenka mówił o tym we wczorajszym wywiadzie dla rosyjskiej telewizji NTV, który relacjonują białoruskie media.

Prezydent stwierdził, że federalizacja "to jutrzejszy pełny rozpad Ukrainy, to zniszczy państwo". Według niego po federalizacji lokalni urzędnicy byliby "prawie jak prezydent w Kijowie" i jeśli zechcą na tym skorzystać, "doprowadzi to do rozpadu Ukrainy".

Zaznaczył, że nawet nie chce o tym mówić, gdyż opowiada się za zjednoczoną Ukrainą. Jego zdaniem federalizacja byłaby niebezpieczna zarówno dla Białorusi i Rosji, jak i dla Zachodu. Ludzie nigdy się z tym nie pogodzą. Nigdy! - podkreślił.

Dodał jednak, że dzięki federalizacji można by "nie dopuścić do tego, czego my z Rosją boimy się najbardziej: pojawienia się natowskich wojsk na terytorium Ukrainy". Ale uważam, że należy grać o większą stawkę; powinniśmy, zachowując jedność Ukrainy, doprowadzić do tego, że nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, iż żołnierz NATO mógłby postawić stopę na ukraińskiej ziemi - powiedział.

Łukaszenka zauważył też, że Zachód zajmuje się w większym stopniu rozmowami niż rzeczywistą pomocą Ukrainie. Oni porzucili Ukrainę. Jaka tam pomoc? To na razie tylko rozmowy - powiedział. Dodał, że kraj, który "grał tam pierwsze skrzypce", czyli Stany Zjednoczone, obiecał Ukrainie miliard dolarów, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy obwarował pomoc bardzo surowymi warunkami.

Pytany o sankcje Zachodu wobec Rosji, sam zadał pytanie: "A gdzie wy je widzicie?". Zdaniem Łukaszenki nie wpłyną one na stanowisko Rosji. Listy (osób objętych sankcjami)? Niech sobie powieszą te listy w toalecie i napawają się nimi za każdą wizytą - oznajmił.

(abs)