Ukraińskie myśliwce i śmigłowce zaatakowały separatystów, którzy w nocy zajęli międzynarodowe lotnisko w Doniecku i wstrzymali tam wszystkie loty. W okolicy portu, położonego około 10 kilometrów od miasta, słychać strzały z broni maszynowej i granatników. Według separatystów, wojsko użyło rakiet powietrze-ziemia.
Jak donosi specjalny wysłannik RMF FM do Doniecka Przemysław Marzec, nad lotniskiem unosi się słup dymu - płonąć ma jeden z terminali. Nad miastem co pewien czas przelatują nisko dwa ukraińskie myśliwce. Wiadomo, że ukraińskie wojsko wysadziło desant na lotnisku. Ci żołnierze - nie wiemy ilu ich jest - walczą z separatystami. Nie ma w tej chwili wiarygodnych danych o ofiarach, ale separatyści ściągają na lotnisko posiłki.
W akcji biorą udział również śmigłowce. Droga na lotnisko jest zablokowana.
Ukraińskie wojsko postanowiło wyprzeć separatystów z lotniska po tym, jak ci ogłosili stan wojenny w obwodzie donieckim i przejęli kontrolę nad portem. Próba odbicia lotniska, jeżeli się powiedzie, to może być początkiem wypierania sił prorosyjskich z Doniecka.
Rano portal Ostrow poinformował, powołując się na biuro prasowe portu, że decyzję o wstrzymaniu pracy podjęto w związku z "wizytą" uzbrojonych przedstawicieli samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Około godziny 3 w nocy (godzina 2 czasu polskiego - przyp. red.) na teren lotniska przyjechało kilkudziesięciu przedstawicieli DRL, żądając odejścia żołnierzy ukraińskich, którzy ochraniają teren wewnętrzny lotniska. Wystrzałów ani konfliktu z użyciem przemocy nie było. Od godziny 7 rano lotnisko Donieck tymczasowo wstrzymuje obsługę lotów - poinformował rzecznik portu Dmytro Kosynow.
(jad)