"To wielki sukces całego polskiego sportu" - tak Wojciech Fibak ocenia historyczny wyczyn Agnieszki Radwańskiej w rozmowie z naszym dziennikarzem Patrykiem Serwańskim. "Agnieszka jest ambasadorką polskiego sportu, ja jestem w siódmym niebie, bo zawsze o tym jej talencie, o tym jej fenomenie mówię. Mówię głośno, od czasu, kiedy ją zobaczyłem, gdy miała szesnaście lat na kortach "Warszawianki" - dodaje.
Patryk Serwański: To największy sukces w karierze Agnieszki Radwańskiej, która w finale turnieju Masters w Singapurze pokonała po ponad dwugodzinnej walce Czeszkę Petrę Kvitovą...
Wojciech Fibak: Ja jestem w Atenach u mojej córki, przeżywaliśmy to niesamowicie, kiedy tylko dwie piłki brakowały (do zwycięstwa - przyp. red.). Pamiętałem Houston i te czasy, kiedy też tylko były dwie piłki do zwycięstwa. I tak myślałem sobie, żeby tylko Kvitová teraz nagle nie zagrała jakoś oszałamiająco. Ale udało się wielkie zwycięstwo Agnieszki, to wielki sukces, wielka radość, gratuluję Agnieszce, gratuluję jej rodzicom, bo o nich trzeba pamiętać, i Urszuli, i Tomkowi Wiktoroskiemu, Dawidowi Celtowi, całemu sztabowi. No ale Agnieszka jest fenomenem, geniuszem.
Pan wie, że ja w tych wywiadach od lat zawsze to powtarzałem, nie wszyscy wierzyli - bo taka trochę krucha, trochę filigranowa, gra lekko. Ale tenis właśnie można wygrywać i siłą, i można wygrywać techniką i talentem. Agnieszka pokazała, że w tych dzisiejszych czasach, gdzie grają tylko ci wysocy, i te wysokie i mocno bijące, wygrała turniej Masters. I być może w przyszłym roku nawet pokusi się o to, aby być jedynką światowego rankingu. Serena Williams może będzie mniej grać.
Także wielka sprawa, wielkie zwycięstwo, wielki sukces polskiego sportu też. Agnieszka jest ambasadorką polskiego sportu, no i ja jestem w siódmym niebie, bo zawsze o tym jej talencie, o tym jej fenomenie mówię. Mówię głośno od czasu, kiedy ją zobaczyłem, kiedy miała 16 lat, na kortach "Warszawianki". Przepowiedziałem jej największe sukcesy.
A też niesamowite wrażenie robiła ta gra w obronie - i z Muguruzą, i dzisiaj, to jak Agnieszka, mimo że to ostatni mecz sezonu i już przyszło zmęczenie, niesamowicie biegała do piłek, do których wydawałoby się, że dobiec nie powinna. Jak ona przez to też skutecznie wytrącała z równowagi, z tego skupienia swoją rywalkę.
No ja to widzę od lat, ja to widziałem, kiedy miała szesnaście lat grając na "Warszwiance". Że to jest fenomen, że to jest geniusz, ona ma naturalny talent do gry, naturalną kondycje do gry, spryt, inteligencję, waleczność, no wszystko razem, naprawdę. I Penetta wygrała US Open, Bartoli wygrała Wimbledon... Czekaliśmy na to, ja ciągle mówiłem: Agnieszka wygra coś ważnego, stało się, jeszcze raz - wielkie, wielkie gratulacje, wielkie szczęście, wielka radość w polskim tenisie.