Przebojem wdarła się do półfinału Australian Open i deklaruje, że to nie jest jej ostatnie słowo! Magda Linette szykuje się do kolejnych turniejów w Stanach Zjednoczonych. Polka po kilku latach kariery poza ścisłą czołówką i wreszcie pokazała, że może wygrywać z najlepszymi. W najnowszym notowaniu rankingu WTA zajmuje 22. miejsce. Co to dla niej oznacza? M.in. na ten temat z redaktorem naczelnym magazynu "Tenisklub" Adamem Romerem rozmawiał dziennikarz RMF FM Paweł Pawłowski.
Paweł Pawłowski RMF FM: Jak to jest ze zmianą w podejściu i w grze Magdy Linette? Ona sama mówiła, że zmiany dokonywały się krok po kroku. Jej tata natomiast przyznał, że gdybyśmy wiedzieli, jak dochodzi do tych przemian, to "byśmy byli Kolumbami". Co sądzisz o tej przemianie Magdy?
Adam Romer: Nie ma jednego prostego wytłumaczenia. Nie ma jednej cegiełki, która zdecydowała. Myślę, że kilka elementów się na to złożyło. Magda mówiła o nowej rakiecie, mówiła też o nowym członku sztabu szkoleniowego. Była też mowa o zmianie mentalnej w samej Magdzie Linette, która mocno to podkreśla, że dojrzała; że zmieniło się jej podejście do wielu spraw. Ja cały czas podkreślam przewrotność tenisa - wierzę, że w tym sporcie wszyscy znajdą miejsce dla siebie. Tacy, którzy osiągają błyskawiczne sukcesy i są gwiazdami na miarę ligi Świątek czy Carlosa Alcaraza, ale też znajdą swoje miejsce tacy, którzy odnoszą sukcesy po trzydziestce, tak jak Magda Linette. Na tym polega piękno tego sportu. W przypadku Magdy - warto podkreślić - jest to kwestia wytrwałości. Wielu dziewczyn, które może też by taki sukces mogły po trzydziestce zanotować, już nie ma w tenisie. Natomiast Magda niewątpliwie wykazała się niezwykłą wytrwałością. Ciężka praca, jaką włożyła przez wiele lat w tourze, dziś procentuje.
Ta kariera może się rozwijać? Magda sama mówi, że najmłodsza już nie jest. Wiemy też, że optymalny wiek dla sportowca przesuwa się w górę. Mówiąc wprost: lżej na pewno nie będzie.
Myślę, że nie. Patrząc na liczbę zawodniczek młodych, które wchodzą do touru, ta konkurencja rośnie i to z roku na rok. To widać wyraźnie. Wydaje mi się, że Magda ze swoim doświadczeniem, ze swoim profesjonalizmem, spokojnie dwa sezony na tym absolutnie topowym poziomie pogra. Oczywiście przy założeniu, że będzie zdrowa. Może też jednym z elementów tego, że w taki swobodny sposób zagrała ten turniej Australian Open, było to, że przestała mieć kłopoty z barkiem. Po powrocie do Polski mówiła o tym, że na horyzoncie pojawiła się kwestia ewentualnej operacji. To jest jedna z największych bolączek zawodowych tenisistów, czyli kolejne kontuzje, kolejne operacje, które przerywają cykle przygotowań. Tego się udało uniknąć. Dziś efekt tego widać po wyniku w Australii. Co dalej? Zobaczymy. Myślę, że kilka sezonów jeszcze pogra.
Teraz imprezą docelową dla Magdy w tej części sezonu będzie turniej w Indian Wells. 22. miejsce w rankingu daje jej rozstawienie.
Numer 22 daje niezwykły komfort przy startach właśnie w tych dwóch dużych turniejach amerykańskich, czyli Indian Wells i Miami. Tam drabinka jest losowana na 96 zawodniczek. To znaczy, że pierwsze 32 zawodniczki, które są rozstawione, mają wolny los w pierwszej rundzie. To z kolei oznacza, że zaczynają tak naprawdę dopiero od drugiej rundy. To jest niezwykle komfortowe. Choć znam takich, którzy mówią, że lepiej jednak zagrać ten mecz pierwszej rundy, żeby się wgrać w turniej. Magda ma tyle doświadczenia i tak często grała te pierwsze rundy, że dla niej lepiej będzie, jak odpocznie i zacznie turniej od rundy drugiej. Miejsce w rankingu WTA jest oczywiście też ważne w kontekście Wielkiego Szlema, bo wtedy zaczyna się od teoretycznie łatwiejszej rywalki.