Agnieszka Radwańska i Martina Hingis rozpoczną w sobotę rywalizację w meczu tenisowym Polska-Szwajcaria w Zielonej Górze. Spotkanie zdecyduje, która z reprezentacji wystąpi w przyszłym roku w Grupie Światowej Pucharu Federacji. W piątek odbyło się losowanie gier.

W drugim pojedynku pierwszego dnia młodsza z sióstr Radwańskich - Urszula - zmierzy się z Timeą Bacsinszky. Z kolei w niedzielę to Agnieszka Radwańska zagra z Bacsinszky, a jej siostra z Hingis. W deblu Klaudia Jans-Ignacik i Alicja Rosolska spotkają się z parą Bacsinszky i Hingis.

Martina Hingis po wznowieniu kariery w 2013 roku skupiła się wyłącznie na deblu, ale w Zielonej Górze postanowiła spróbować sił także w grze pojedynczej. Ostatni taki mecz rozegrała w 2007 roku w turnieju WTA w Pekinie.

Powrót słynnej Szwajcarki do singla to dla większości niespodzianka, ale Agnieszka Radwańska przyznała, że polski zespół brał taki scenariusz pod uwagę. To nie jest jakieś wielkie zaskoczenie, gdyż obserwowaliśmy treningi Szwajcarek. Wiadomo, że miała kilka lat przerwy, ale wydaje mi się, że jej tenis się przez to nie zmienił. Potraktuję ją tak, jakby nigdy nie zawieszała kariery. Zapowiada się fajny mecz - powiedziała najlepsza polska tenisistka o rywalce, byłej najlepszej rakiecie świata, triumfatorce 43 imprez cyklu WTA w singlu i 44 w deblu.

Również kapitan biało-czerwonych Tomasz Wiktorowski uważa, że taka decyzja Helwetów nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. Obserwowaliśmy treningi i widzieliśmy, że Romina Oprandi raczej nie zagra w singlu. Spodziewaliśmy się, że szansę otrzyma Hingis, która prezentuje bardzo dobrą formę - podkreślił.

Jak poinformował jego odpowiednik ze Szwajcarii Heinz Gunthard, decyzja o występie Hingis w grze pojedynczej zapadła dopiero w Zielonej Górze. Podjęliśmy tę decyzję właściwie dopiero tutaj. Złożyło się na nią wiele powodów. Główny jest taki, że cała drużyna czuje, iż Martina to najsilniejsza i najbardziej odpowiednia zawodniczka do gry w sobotę - przyznał Gunthard.

Sama Hingis docenia Radwańską, ale jednocześnie zapowiada, że nie ma nic do stracenia. Jestem dumna, że drużyna mi ufa i z tego, że dostałam szansę zagrać w singlu. Agnieszka to wielka zawodniczka. Niedawno była drugą rakietą świata, cały czas jest w czołówce rankingu. Jednak ja nie zamierzam się poddać, nie mam nic do stracenia - podkreśliła.

Dotychczas obie tenisistki zmierzyły się tylko raz - w 2007 roku na turnieju w Miami i Polka wygrała wówczas w trzech setach. Dużo szybciej dojdzie natomiast do rewanżu jej siostry z Bacsinszky - obie zawodniczki w marcu spotkały się na twardym korcie w Monterrey, Polka przegrała w dwóch setach. Tutaj są zupełnie inne warunki niż wtedy, przede wszystkim inna nawierzchnia. Wiem już, jak Timea gra, to mi na pewno pomoże. Spodziewam się ciężkiego pojedynku, bo jest w wysokiej formie, ale dam z siebie wszystko - zaznaczyła Urszula Radwańska.

Bacsinszky wygrała w tym roku już dwie imprezy, m.in. właśnie w Meksyku, i awansowała na najwyższe w karierze, 22. miejsce w świecie.

W deblu natomiast Klaudia Jans-Ignacik i Alicja Rosolska mają stanąć do walki z parą Bacsinszky - Hingis. Hingis znalazła sobie partnerkę, z którą świetnie się dogaduje (Sanię Mirzę z Indii - PAP) i wygrały ostatnio trzy turnieje. Bacsinszky też osiąga świetne wyniki, więc forma obydwu jest bardzo wysoka - oceniła Jans-Ignacik.

Nie wiadomo jednak, czy zestawienie Szwajcarek się nie zmieni. Nie wiem, czy zagram trzy mecze w ciągu dwóch dni. Nic jeszcze nie jest pewne. Decyzje będziemy podejmować krok po kroku - zaznaczyła 34-letnia Hingis.

Początek gier w sobotę i niedzielę o godzinie 12.

(edbie)