"Chciałbym wszystkim podziękować. Nie jestem w stanie tego ogarnąć, tych sms-ów i maili. Teraz najważniejsze jest skupienie się na kolejnym starcie- mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Zbigniew Bródka nasz złoty medalista z Soczi. Jak podkreśla, w sobotę wystartuje w wyścigu drużynowym i teraz to jest najważniejsze.
Maciej Jermakow: Udało się już odpowiedzieć panu na wszystkie smsy, maile?
Zbigniew Bródka: Nie ma szans żebym na wszystko odpowiedział, nie jestem w stanie tego ogarnąć. Chciałbym wszystkim podziękować, tym którzy trzymali kciuki i złożyli gratulacje, ale muszę się skupić na kolejnym starcie.
Znalazłeś w medalu ten kawałek meteorytu o którym dużo się mówiło?
Ciężka sprawa, trzeba by zapytać Kamila, bo on dostał dwa takie medale i może je porównać. Ale jeśli jest zatopiony to i tak go nie znajdziemy.
W sieci można znaleźć twoje wspólne zdjęcie z Holendrem Verweij'em, zrobione już po walce o złoto. Rywal z tafli już ochłonął po porażce, jest lepiej?
Tak, jest lepiej, chyba przemyślał sprawę i chciał zrobić zdjęcie pojednawcze niejako. Zrozumiał, że trzeba umieć przegrać, żeby później wygrać.
Już w sobotę start w wyścigu drużynowym. Trening do tej konkurencji mocno różni się od przygotowania do zmagań indywidualnych?
Same treningi wiele się nie różnią, największa różnica jest w samym biegu. Trzeba skorzystać z kolegi, który jedzie przed nami i z jak najmniejszym oporem, jak najmniejszą stratą energii pokonać dystans. A jak się wychodzi na prowadzenie, na przód to trzeba dać z siebie wszystko ale pamiętać też o kolegach, którzy są z tyłu i razem z tobą muszą dojechać do mety.
Po złotym medalu nastawienie do wyścigu drużynowego jest inne? Mniejsza presja, większy luz?
Ja na każdy start jestem tak samo zmotywowany, czy to na 1000 metrów, czy 1500 - zawsze podchodzę do wyścigów tak samo. Chciałbym żebyśmy przejechali to mocno, żebyśmy powalczyli o medal, ale na to składa się wiele czynników, także dyspozycja kolegów, choć myślę, że są dobrze przygotowani. Mam nadzieję, że ten wyścig wyjdzie tak jak chcemy, a czy to wystarczy do upragnionego medalu - zobaczymy.