Nasi poprzednicy zamierzali kupić śmigłowce stare, drogie, całkowicie importowane i - jak się okazuje - awaryjne - powiedział w Sejmie poseł PiS Artur Soboń. W ten sposób posłowie PiS odnieśli się do doniesień dotyczących francuskich śmigłowców caracal. Sprawa związana ze sprzętem francuskiej armii nie dotyczy tylko caracali i nie ma nic wspólnego z jakością i nowoczesnością – twierdzi natomiast wiceszef Platformy Obywatelskiej, były szef MON Tomasz Siemoniak. Jak dodał, "wiązanie tego z polskim postępowaniem jest absurdalne".

Nasi poprzednicy zamierzali kupić śmigłowce stare, drogie, całkowicie importowane i - jak się okazuje - awaryjne - powiedział w Sejmie poseł PiS Artur Soboń. W ten sposób posłowie PiS odnieśli się do doniesień dotyczących francuskich śmigłowców caracal. Sprawa związana ze sprzętem francuskiej armii nie dotyczy tylko caracali i nie ma nic wspólnego z jakością i nowoczesnością – twierdzi natomiast wiceszef Platformy Obywatelskiej, były szef MON Tomasz Siemoniak. Jak dodał, "wiązanie tego z polskim postępowaniem jest absurdalne".
Caracal należący do francuskiej armii / PJF Military Collection / Alamy Stock Photo /PAP/Alamy

Minister ds. sił zbrojnych Francji Florence Parly zapowiedziała reorganizację obsługi technicznej i konserwacji wyposażenia sił powietrznych. Według niej ponad połowa samolotów i helikopterów wojskowych francuskich sił powietrznych nie może latać, bo ich naprawy kosztują zbyt drogo. Problemem nie jest jakość sprzętu, ale warunki utrzymania go w stanie operacyjnym - podkreśla resort.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec caracal. Wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy - za bezprzedmiotowe.

W czwartek na konferencji w Sejmie poseł Artur Soboń powiedział, że warto było stawiać na pierwszym miejscu polski interes narodowy. Warto było dbać o to, aby ta umowa była umową korzystną dla strony polskiej, nawet pod presją opozycji, która uważała, że interesy Polski są niepotrzebne, nie warto ich bronić; warto natomiast podpisać umowę skrajnie dla Polski niekorzystną - stwierdził.

Z kolei wiceszef sejmowej komisji obrony narodowej poseł Wojciech Skurkiewicz wskazał, że "te negocjacje, które prowadził rząd PO, ostatecznie z przyczyn niepodpisania porozumienia offsetowego nie zostały wcielone, nie zostały wprowadzone w życie".

Jeżeli dziś okazuje się, że coś jest złe, coś jest niedobre, coś co pozostaje w hangarach we francuskiej armii, na pewno nie jest dobre dla polskiej armii - powiedział Skurkiewicz. Przyznał, że "dziś, z perspektywy czasu widać, że dla polskiego wojska, dla polskiej armii była jak najbardziej słuszna decyzja".

Soboń uważa, "Polakom należą się polityczne wyjaśnienia ze strony tych, którzy przez lata grali tym tematem, robili to świadomie, świadomie robili polityczną hucpę i dzisiaj za to powinni przeprosić". Wskazał w tym kontekście posłów PO - byłego ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka oraz Czesława Mroczka i Marcina Kierwińskiego. Oszukiwali Polaków, mówiąc o ogromnych zaletach tej oferty francuskiej, której celem było (...) jedynie to, żeby Polskę pozbawić własnych możliwości produkcyjnych, własnego przemysłu obronnego - powiedział.

Siemoniak: Wiązanie tego z polskim postępowaniem jest absurdalne

Sprawa związana ze sprzętem francuskiej armii nie dotyczy tylko caracali i nie ma nic wspólnego z jakością i nowoczesnością - powiedział w rozmowie z PAP wiceszef Platformy Obywatelskiej, były szef MON Tomasz Siemoniak. Jak dodał, "wiązanie tego z polskim postępowaniem jest absurdalne".

Siemoniak podkreślił, że francuski rząd nie ma żadnych zarzutów dotyczących wad produktu, a zamieszanie wokół caracali wynika ze sporu armii francuskiej z przemysłem obronnym w zakresie wykonania serwisu. Jak dodał, konflikt "wcale nie dotyczy tylko caracali, ale całego sprzętu latającego i nie ma nic wspólnego z jakością, nowoczesnością, ale jest walką o pieniądze".

Wiązanie tego z polskim postępowaniem, sugerowanie, że to dotyczy śmigłowców dla Polski jest absurdalne - powiedział.

Dodał, że rząd PO-PSL "nie chcąc się uniezależniać od zewnętrznego serwisu, zażądał od wszystkich oferentów, że serwis będzie w Wojskowych Zakładach Lotniczych w Łodzi po to, żeby mieć kontrolę nad serwisem".

Rząd PiS-u unieważniając to postępowanie wiedział o tym, kiedy mówił o niezadowalającej ofercie offsetowej, a nie o rzekomej nowoczesności czy złych warunkach serwisu, bo o to zadbaliśmy - powiedział Siemoniak. Mieli prawo to zrobić. Nie czuję się adwokatem żadnego oferenta - powiedział i dodał, że żądanie przeprosin jest "absurdalne".

Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich.

(mpw)