„Na razie nie myślę o reprezentacji. Po pierwsze muszę w ogóle dostać powołanie” – mówi w rozmowie z RMF FM siatkarz Onico Warszawa Bartosz Kwolek, choć dodaje, że dołączenie do drużyny Wilfredo Leona na pewno da kadrze nowy impuls. Onico to na razie wicelider tabeli w Plus Lidze. „Chcemy awansować spokojnie do play-offów i powalczyć o coś więcej” – deklaruje Kwolek.
Patryk Serwański, RMF FM: Jak ocenisz waszą formę w ostatnich tygodniach? Jesteście wiceliderem tabeli. Bilans ligowy, mimo jednej niedawnej porażki, jest świetny. Z drugiej strony nie bardzo udał się turniej finałowy Pucharu Polski.
Bartosz Kwolek, siatkarz Onico Warszawa: Z ligi możemy być zadowoleni. Przegrywaliśmy tylko z zespołami z góry tabeli. Nie tracimy punktów z tymi teoretycznie słabszymi, a to ważne w ogólnym rozrachunku. A jeśli chodzi o Puchar Polski, to ciężko powiedzieć. Drugi rok z rzędu odpadamy w tym samym momencie i w takim samym stylu. Tak szczerze powiedziawszy, to jechaliśmy na turniej mocno zmotywowani. Wydawało się, że w dobrej formie. Coś nie zagrało. W głowach czy fizycznie - tego nie wiem. Ale ewidentnie coś nam przeszkodziło. Mam nadzieję, że za rok zagramy w finale i zdobędziemy trofeum.
Kiedy ostatnio rozmawialiśmy do drużyny dołączyli akurat Bartek Kurek i Nikołaj Penczew. Z perspektywy tych dobrych kilku tygodni, jak oceniasz to co stało się z drużyną? Zgodnie z oczekiwaniami zyskaliście i na parkiecie, i poza nim?
Tak. Ja mogę potwierdzić, że moje przypuszczenia się sprawdziły. Bartka oczywiście znałem, więc wiedziałem, że nie będzie problemu z aklimatyzacją w zespole. To mega profesjonalista, ale i normalny człowiek. To było pewne, że się przyjmie. Nikiego nie znałem, ale koledzy już tak i zapewniali, że jest w porządku. To się potwierdziło. Nie było żadnych problemów.
Klub ogłosił niedawno, że Nikołaj zostanie tatą, a Rafael Araujo się zaręczył. To chyba też takie sympatyczne wydarzenia, które mają pozytywny wpływ na drużynę.
Pewnie, że tak. Ale już na nich czas. Obaj mają niemal 30 lat (Penczew 26, Araujo 27 lat - przyp. RMF FM). To dla nich ważne, życiowe kroki, ale też dodatkowa motywacja. Niki będzie tatą. Na pewno chciałby zarobić dobre pieniądze, żeby jego syn czy córka mieli zapewnioną przyszłości, zatem motywacji do dobrej gry mu nie zabraknie. Rafa jest już z dziewczyną ponad pięć lat, więc to chyba taki naturalny krok. Ja się cieszę z chłopakami. To na pewno wspaniałe i ważne przeżycia.
W poprzednim sezonie w drugiej części sezonu zasadniczego mieliście serię kiepskich występów. Straciliście miejsce w play-offach. Pod koniec lata, kiedy w klubie ruszały przygotowania, prezes Piotr Gacek zapewniał, że teraz zostanie położony nacisk na przygotowanie fizyczne, by nie stracić znów tej końcówki sezonu zasadniczego. Ty czujesz, że forma fizyczna jest pod kontrolą?
Ciężko mi powiedzieć jak wyglądały przygotowania, bo oczywiście nie brałem w nich udziału. Przyjechałem tuż przed początkiem sezonu, ale wiem, że było ciężko. Rozmawiałem z Wojtkiem Sibigą - naszym trenerem przygotowania fizycznego. Każdy wyciąga wnioski. Rzeczywiście mieliśmy kryzys i fizyczny, i psychiczny. Teraz chcemy tego uniknąć. Wtedy gorszy miesiąc wyeliminował nas z ligowego "top 6". To bolało wszystkich: zawodników, trenerów, prezesa. Wydaje mi się, że teraz wyglądamy fizycznie całkiem nieźle. Rozmawiał często z Damianem Wojtaszkiem. Czujemy się dobrze. Po męczącym sezonie w reprezentacji naprawdę jest ok. Nic nas nie boli, nie narzekamy. Trzeba w tym sezonie awansować do play-off i powalczyć o coś więcej.
Jutro gracie z MKS-em Będzin. Ostatnia drużyna w tabeli, tylko jedno zwycięstwo w sezonie. Teoretycznie bardzo łatwy rywal, ale na rozprężenie nie można sobie pozwolić. Kibice będą wymagać łatwego zwycięstwa.
Pewnie, że tak. Jednym z kluczy do bycia w czołówce jest wygrywanie takich spotkań bez straty punktów, a każdy punkt w tej lidze ma znaczenie. Różnice pomiędzy 2 a 5 drużyną są niewielkie. Na pewno jutro obowiązywać będzie pełne skupienie i będziemy chcieli ten mecz zakończyć jak najszybciej, ale wiemy, że zespół z Będzina będzie groźny, jak każdy w tej lidze. Wiele razy widzieliśmy w tym i poprzednim sezonie, że można się "przejechać" na teoretycznie łatwym meczu. Ja zresztą pamiętam, że przegraliśmy z Będzinem 2:3 w zeszłorocznych rozgrywkach. Teraz też się nie podłożą i nie podarują nam zwycięstwa.
A czy ktoś zatrzyma w końcu na krajowym podwórku ZAKSĘ? Na razie ma bilans 16-0.
To tylko ludzie, a nie maszyny. Nie będą cały czas grali na tak wysokim poziomie. Na pewno można ich ugryźć, choć ostatnio są prawie nie do zatrzymania. Wygrali też w Lidze Mistrzów. Łatwo ograli w PlusLidze Jastrzębski Węgiel. Ciężko z nim wygrać, ale na pewno można to zrobić. Za dwa, trzy tygodnie gramy w Kędzierzynie i mam nadzieję, że im trochę nerwów napsujemy.
Trener Vital Heynen dzwoni czasami? Jesteście w kontakcie?
Wiem, że z tymi bardziej doświadczonymi zawodnikami już rozmawiał. Oni zapewne będą potrzebowali po sezonie trochę odpoczynku. Bartek Kurek opowiadał, że już z nim odbył rozmowę. Trener przedstawił mu wstępny plan. Ja jestem w gronie tych młodszych zawodników. Czekam czy w ogóle dostanę powołanie do reprezentacji, bo to pierwsza kwestia. Oczywiście jestem dostępny. Odpoczynku na razie nie potrzebuję. To dopiero mój czwarty, czy piąty rok bez typowych wakacji - licząc z juniorskimi kadrami - a są oczywiście siatkarze, którzy w reprezentacji grają regularnie od 10 lat. Oni potrzebują więcej odpoczynku i przygotowania. Ja jestem gotowy na wszystko. Każdy występ w reprezentacji to wielkie przeżycie.
Niedawno reprezentacja poznała rywali w fazie grupowej mistrzostw Europy. Wiemy też, kiedy w drużynie narodowej zadebiutuje Wilfredo Leon. Ty myślisz teraz w ogóle o kadrze czy jesteś skupiony na zadaniach klubowych? Byłeś w poprzednim sezonie ważnym ogniwem reprezentacji. Zapewne liczysz, że za kilka miesięcy będzie podobnie.
Co roku w drużynie są przetasowania. Każdy ma inną formę. Ciężko jest powiedzieć teraz jak latem będzie wyglądał trzon kadry i jak to będzie działać. Tym bardziej, że jak zauważyłeś dochodzi Wilfredo. To na pewno duży plus dla reprezentacji. To jeden z najlepszych, albo najlepszy siatkarz świata. Nic tylko czerpać od takich zawodników jak on. A czy teraz myślę o reprezentacji? Nie, na razie nie. Ja oddzielam grubą kreską sezon klubowy od reprezentacyjnego. To dwie zupełnie inne rzeczy pod względem przygotowań, czy kwestii mentalnych. I tu, i tu daję z siebie sto procent. Przychodzą na razie przygotowany na każdy trening, mecz. Mam nadzieję, że ominą mnie kontuzje a wtedy sobie poradzę.
Widzisz możliwość, żeby wzorem piłki nożnej sezon klubowy byłby przeplatany takimi oknami na mecze reprezentacji?
Parę lat temu byłem kibicem i bardzo odpowiadał mi ten system, który jest w siatkówce. Czekało się na reprezentację. Teraz jako zawodnik wiem, że ten podział jest dobry, ale trudno porównać to z futbolem. My, żeby się zgrać ze sobą potrzebujemy więcej czasu. Mamy więcej schematów. Oczywiście teoretyzuję, bo w piłkę nożną nigdy się bardzo nie zagłębiałem, ale wiem jak to działa w siatkówce. W piłce nożnej można potrenować kilka dni i rozegrać mecz reprezentacji, który będzie nieźle wyglądał. U nas to byłoby niemożliwe. Mogę o tym zapewnić. Ciężko byłoby się zgrać tak szybko. Trochę czasu potrzebujemy, by poziom był odpowiednio wysoki.