Trudna sytuacja ZAKSY Kędzierzyn-Koźle przed rewanżami w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Kędzierzynianie, którzy zajmują trzecie miejsce w grupie B, w czwartek podejmą Azimuta Leo Shoes Modena. ZAKSA po 14 rozegranych spotkaniach pozostaje niepokonana w ekstraklasie, a w niedzielę zdobyła Puchar Polski. W europejskich pucharach podopieczni trenera Andrei Gardini mają jednak mniej powodów do zadowolenia - jedno zwycięstwo i dwie porażki. W pierwszej rundzie zmagań grupowych nie byli w stanie sprawić niespodzianki i pokonać ani trzeciej ekipy poprzedniego sezonu w Serie A Modeny, ani wicemistrza Włoch Cucine Lube Civitanovy. Przed rewanżowym meczem z Modeną, z zawodnikiem ZAKSY Łukaszem Wiśniewskim rozmawiał dziennikarz sportowy RMF FM Wojciech Marczyk.

Wojciech Marczyk RMF FM: Kolejny historyczny wyczyn - Puchar Polski zdobyty w cuglach. Chyba po takim sukcesie łatwiej będzie przystąpić do niełatwego meczu z Modeną w Lidze Mistrzów?

Łukasz Wiśniewski: Podejdziemy do meczu zbudowani, bo każdy sukces dodaje pewności siebie i wiary we własne umiejętności. Tym bardziej, że po tych problemach kadrowych, jakie nas spotkały przed turniejem finałowym Pucharu Polski, to myślę, że wypadliśmy trochę z roli faworyta. To nam dodało wiatru w skrzydła w tym turnieju, bo zupełnie inaczej podchodzi się do finałów, kiedy wszyscy patrzą na ciebie, jak na jedynego kandydata do triumfu. Wiedząc, że mamy problemy, daliśmy wszystko, co mieliśmy na tę chwilę najlepszego. Wszystkie zmiany, jakie miały miejsce - czy to wymuszone, czy nie - naprawdę bardzo dobrze funkcjonowały. I to nam bardzo pomogło. Na dalszą część sezonu napawa nas to optymizmem.

Można powiedzieć, że w Lidze Mistrzów macie trochę pecha? Patrząc na to, jak gracie w krajowych rozgrywkach, to ciężko znaleźć wasz słaby punkt. Nawet jeśli wypadają wam ważne ogniwa na finał Pucharu Polski, mimo to potraficie się zebrać, poukładać grę, a wszystko funkcjonuje tak, jak należy. Wygrywacie ważny turniej, a w Lidze Mistrzów spotkał was pech, bo rywalizujecie z Cucine Lube i Modeną - a tu chyba ciężko trafić gorzej?

W losowaniu nie mieliśmy szczęścia. Trzeba sobie odpowiedzieć na jedno pytanie: patrząc realnie na zespoły, jakie zostały zbudowane w Europie - czy my jesteśmy gdzieś upatrywani do finalnego sukcesu? Jak nawet stoimy u bukmacherów? Uważam, że nie jesteśmy głównymi pretendentami do sukcesu. Stąpamy twardo po ziemi i doskonale zdajemy sobie sprawę, że wyjść z grupy będzie bardzo ciężko, a co dopiero mówić o finalnym sukcesie. Niestety Europa troszkę nam odjechała - przede wszystkim finansowo, bo od tego zaczyna się zawodowy sport. Mający duże budżety, mogą sobie ściągać gwiazdy światowego formatu. To zrobił m.in. zespół Cucine, z którym niedawno mieliśmy okazję zmierzyć się w Gliwicach i przyznam się szczerze, że - przez ostatnie cztery lata - nie pamiętam meczu tak przegranego w naszym stylu, bo w żadnym secie nie zdobyliśmy nawet dwudziestu punktów. Także pokazali nam trochę miejsce w szeregu. Z drugiej strony chwała im za to, że nas nie zlekceważyli, bo chyba Modena tak do nas podeszła w pierwszym spotkaniu i było blisko niespodzianki. Mogliśmy tam pokusić się o jakieś punkty. Do czwartkowego spotkania podejdziemy z otwartą głową. Nie mamy nic do stracenia. Wciąż mamy szanse na awans. Przy własnej publiczności wszystko może się zdarzyć.

Mówisz, że Modena was trochę zlekceważyła, ale wy też w tym spotkaniu graliście bardzo dobrze. To nie jest tak, że oni wam się podłożyli. Przyznam, że oglądając to spotkanie, byłem zdziwiony, że tak dobrze prezentujecie się na  tle tak mocnego rywala.

My też, mimo porażki, byliśmy zadowoleni ze stylu, w jakim to spotkanie przebiegało. Wszyscy żałowaliśmy, że ten mecz z Cucine był po przerwie świątecznej, gdzie około trzech tygodni byliśmy bez grania. Niestety siłą rzeczy człowiek wypada z rytmu meczowego. Ciekawi jesteśmy, jak by ten mecz potoczył się, gdybyśmy grali jeszcze przed świętami, kiedy byliśmy jeszcze w rytmie meczowym i naprawdę nasza gra wyglądała coraz lepiej. Teraz też potrzebowaliśmy trochę się rozpędzić, żeby wrócić na właściwe tory. Mieliśmy lanie z Cucine. Później była w miarę łatwa przeprawa w Bydgoszczy, ale taki mecz przed turniejem finałowym też był potrzebny. Teraz te dwa mecze w Pucharze Polski były bardzo dobre w naszym wykonaniu. Wszystko zatem stoi przed nami otworem.

Co musicie zrobić, żeby wygrać z Modeną? Jakie są jej mocne punkty, które musicie wyeliminować?

Na pewno zagrywka. Każdy najmocniejszy zespół w Europie dysponuje bardzo silną zagrywką. Jeżeli poradzimy sobie na przyjęciu i odpowiemy zróżnicowanym serwisem - bo oni są przyzwyczajeni do mocnych, rotacyjnych zagrywek - jeśli spróbujemy ich zaskoczyć ciężkimi flotami i skróconą zagrywką, to mamy szanse.

Podstawa męskiej siatkówki czyli zagrywka, to klucz do zwycięstwa w meczach nawet w polskiej lidze.

Myślę, że na tym najwyższym poziomie rzeczywiście zagrywka decyduje o losach spotkania. Oglądając potyczki ligowe w Serie A, też widzimy, że mimo trzech błędów z rzędu idzie czwarty zawodnik na zagrywkę i on nie kalkuluje, tylko dokłada jeszcze mocniej. W dzisiejszych czasach, jeśli dostarczymy przeciwnikowi takiej klasy dostarczymy piłkę za darmo, to on ma wtedy 95 procent szans na skuteczny atak. Ryzyko, ryzyko i jeszcze raz ryzyko w meczu z takim przeciwnikiem.

Rozmawiając z tobą mam wrażenie, że z jednej strony Liga Mistrzów jest dla was ważna, ale z drugiej strony twardo stąpacie po ziemi i chyba priorytetem na ten sezon jest mistrzostwo Polski?

Potwierdzam. Już po losowaniu wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężko. To nie jest też tak, że z góry poddajemy się przed tym spotkaniem. Dla każdego z nas gra z takim przeciwnikiem to super doświadczenie. Wychodzimy z otwartymi głowami. Nie mamy nic do stracenia. Spróbujemy zaprezentować się z jak najlepszej strony i wtedy wynik jest otwarty. Nie co roku zdarza się szansa zagrać na takim poziomie. To też trzeba docenić, że gramy w tych elitarnych rozgrywkach. Choć tak jak mówisz: głównym celem jest mistrzostwo Polski.

Na ile w meczu z Modeną pomoże wam własna hala?

Włoscy kibice może nie są lepsi niż nasi, ale również licznie dopingują na swoich obiektach. Siatkarze Modeny będą na doping przygotowani. Aczkolwiek każdy mecz na obcej hali jest trudniejszy niż u siebie, dlatego liczymy, że nasi kibice po raz kolejny dopiszą i naprawdę nam pomogą.

Autor: Wojciech Marczyk

Opracowanie: Paweł Pawłowski, Malwina Zaborowska