Protesty w Rzymie przeciwko operacji militarnej w Libii. Na ulice Wiecznego miasta wyszły młode Włoszki, które w ostatnich latach brały udział w Rzymie w spotkaniach z przywódcą Libii Muammarem Kaddafim, a także libijscy studenci.
Dziesiątki manifestantów, którzy zebrali się na Piazza della Repubblica w Wiecznym Mieście, trzymało zielone sztandary oraz wielki transparent z hasłem: "Libijska krew - czarne złoto". Wznosili okrzyki: "Nie - dla humanitarnych bomb, tak - dla dialogu" oraz "Zachód chce tylko libijskiej ropy".
"Nie - dla bombardowań dla ropy, nie - dla kolonializmu, nie - dla fałszywych interwencji humanitarnych, ukrywających interesy ekonomiczne" - to inne hasła demonstracji.
Studenci libijscy, którzy przyjechali głównie z Uniwersytetu w Perugii, mówili, protestując przeciwko operacji "Świt Odysei": Wojna nie może być humanitarna, nie jest taka również interwencja ONZ w Libii.
To, co się dzieje, to wojna domowa, służąca interesom strategicznym europejskich i amerykańskich koncernów - powiedział Nuri Ahusain, którego zdaniem obecna rewolta w Libii przeciwko Kaddafiemu nie jest "spontaniczną rewolucją".
Jedna z młodych kobiet, uczestniczek rzymskich spotkań z Kaddafim, podkreśliła: Byłam trzy razy w Libii, tam nie ma ubóstwa, ludzie żyją w normalnych warunkach.
Sobotni protest zorganizowała rzymska agencja Hostessweb, która rekrutowała setki młodych kobiet na spotkania z Kaddafim w libijskich placówkach we włoskiej stolicy w czasie jego oficjalnych wizyt. W trakcie tych spotkań przywódca Libii wygłaszał pogadanki o islamie, wręczał egzemplarze Koranu i zapraszał do swego kraju.