Premier Donald Tusk spotkał się z przewodniczącym Nowej Lewicy Włodzimierzem Czarzastym. Rozmowa miała dotyczyć przyszłości ministra nauki i szkolnictwa wyższego Dariusza Wieczorka. Media nieoficjalnie informują o przebiegu spotkania: Czarzasty miał bronić Wieczorka, a Tusk dał mu czas na podjęcie decyzji do piątku.
W ostatnich dniach o ministrze nauki i szkolnictwa wyższego, polityku Lewicy Dariuszu Wieczorku stało się głośno w związku z publikacjami portalu Wirtualna Polska o ujawnieniu przez ministra danych szefowej związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim. Poinformowała ministra o nieprawidłowościach, do których w jej ocenie dochodzi na uczelni.
WP napisała też o nieprawidłowościach w oświadczeniu majątkowym Dariusza Wieczorka.
"Czas na decyzję w sprawie ministra Dariusza Wieczorka. Będę dzisiaj o tym rozmawiał z przewodniczącym Nowej Lewicy" - napisał rano premier Donald Tusk.
Wieczorem TVN24 poinformował, że do spotkania Tuska z Czarzastym doszło. Jak się okazuje, nie ma jeszcze ostatecznego rozstrzygnięcia w sprawie Wieczorka. Jak podaje stacja, Czarzasty miał bronić Wieczorka, a Tusk dał mu czas na podjęcie decyzji do piątku.
Jeszcze w piątek Wieczorek mówił, że w przypadku zgłoszeń szefowej związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim "nie mamy do czynienia z sygnalistą". Dodał, że w związku z tą sprawą nie zamierza podać się do dymisji. Stwierdził, że kwestia jego ewentualnej dymisji to decyzja premiera.
Odniósł się też do słów wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, który powiedział, że minister nauki zostanie poproszony o wyjaśnienia: "W tej sprawie jestem w stanie panu premierowi przedstawić wszystkie wyjaśnienia".
Wyjaśnił, że w przypadku zgłoszeń szefowej związku zawodowego na US "nie mamy do czynienia z sygnalistą, tym bardziej, że ustawa o sygnalistach nie weszła jeszcze w życie (gdy szefowa związku przesyłała zgłoszenia)". Zapewnił, że jego resort w tej sprawie postępuje zgodnie z prawem.
Uzasadnił, że zgodnie z prawem przewodniczącym związków zawodowych przysługuje ustawowa ochrona prawna (uniemożliwiająca zwolnienie takiej osoby), a nadsyłane przez przewodniczącą pisma i maile przychodziły ze służbowych skrzynek Uniwersytetu Szczecińskiego. "Otrzymaliśmy tylko pisma podpisane przez panią przewodniczącą związku i sygnowane przez związek zawodowy" - zaznaczył.
Wieczorek poinformował też, że wszczął dwa postępowania wyjaśniające w opisywanej przez szefową związku zawodowego na US sprawie, a więc resort postąpił "absolutnie prozwiązkowo".
Jeżeli pani Fostiak czuje się w jakikolwiek sposób urażona, to przepraszam - powiedział.
Według artykułu WP, kobieta została okrzyknięta donosicielką, a uczelnia złożyła na nią zawiadomienie do prokuratury. Minister nauki poinformował jednak, że w czwartek czytał oświadczenie US, w którym jest "wyraźnie napisane, że akurat przeciwko tej pani nie zostało skierowane żadne doniesienie do prokuratury".
Zakres tych skarg (przekazanych przez szefową związku zawodowego na US - przyp. red.) to jest kwestia bieżącego funkcjonowania uczelni, czyli kwestii wynagrodzeń, kwestii struktury organizacyjnej, kwestii strat czy deficytu budżetowego, finansów uczelni. To są rzeczy, w których strona związkowa ma absolutnie prawo zadawać nawet te najtrudniejsze pytania właśnie panu rektorowi. (...) Od tego jest strona społeczna i związki - przekonywał minister.
Zaznaczył, że związki zawodowe powinny wyjaśniać wszelkie sprawy z władzami uczelni. My dopiero wkraczamy, jeżeli rzeczywiście pojawia się jakiś problem, albo jeżeli rzeczywiście jest podejrzenie, że jest łamane prawo na tej uczelni, więc zawsze prosimy o wyjaśnienie - opowiadał.
Dodał, że jako minister nie chce uczestniczyć w takich konfliktach. Na każdej uczelni są jakieś konflikty, więc jeżeli my będziemy w te konflikty wchodzić, to sobie z tym nie poradzimy - dodał.
W związku ze skargą przewodniczącej związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim minister nauki opublikował w poniedziałek oświadczenie na stronach resortu.
Poinformował w nim, że powołał zespół, który przeprowadza kontrolę wewnętrzną dotyczącą trybu procedowania w ministerstwie pism złożonych przez szefową związku oraz powołał eksperta badającego prawidłowość przetwarzania danych osobowych zgłaszającej, a także zlecił Departamentowi Kontroli i Audytu przeprowadzenie zewnętrznej kontroli na Uniwersytecie Szczecińskim w celu weryfikacji zgłoszonych podejrzeń nieprawidłowości.
Skierował również do władz Uniwersytetu Szczecińskiego pismo ws. złożenia wyjaśnień w sprawach opisanych przez zakładowe organizacje związkowe oraz zwrócił się do władz uczelni o zorganizowanie otwartego spotkania z pracownikami i związkami zawodowymi w celu wyjaśnienia wszystkich kwestii związanych z wpływającymi skargami.
Minister podjął też decyzję o odwołaniu Dyrektora Departamentu Organizacji Uczelni, Kształcenia i Spraw Studenckich - funkcję tę sprawował Marcin Czaja.
Jednocześnie rezygnację z funkcji złożyła rzeczniczka prasowa resortu nauki. "Podjęłam decyzję o rezygnacji z funkcji rzeczniczki prasowej ministra nauki i kończę swoją pracę w ministerstwie" - napisała w poniedziałek na platformie X Natalia Żyto.
Dziś Wirtualna Polska napisała natomiast, że Dariusz Wieczorek nie wpisał w oświadczeniu majątkowym dwuhektarowej działki oraz wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych miejsca garażowego.
Minister nauki - jak zaznaczył portal, powołując się na słowa Wieczorka - tłumaczy się omyłką oraz tym, że miejsce garażowe wpisał w poprzednim oświadczeniu. "Myślał, że w najnowszym już nie musi" - dodała "WP".
Dariusz Wieczorek jest jednym z najbogatszych polskich parlamentarzystów. Ma - wspólnie z żoną - dom na dużej działce, dwa gospodarstwa rolne, dom letniskowy oraz cztery mieszkania.
"Szkopuł w tym, że w najnowszym oświadczeniu majątkowym - złożonym marszałkowi Sejmu 25 kwietnia 2024 r. - Wieczorek zapomniał o niektórych składnikach majątku. W oświadczeniu nie zawarł wartego ok. 30 tys. zł miejsca garażowego oraz dwuhektarowej działki wartej kilkadziesiąt tys. zł." - czytamy w artykule.
"Wszystko wskazuje na to, że minister nauki nie chciał ukryć majątku, lecz po prostu nie wypełnił poprawnie oświadczenia, bo pomyliły mu się jednostki miary" - dodała Wirtualna Polska, cytując jednocześnie słowa prawnika, że nie powinno to stanowić okoliczności łagodzącej, bo gdy obywatel pomyli się, wypełniając dokument przesyłany np. urzędowi skarbowemu, to poniesie konsekwencje.
"W związku z artykułem opublikowanym dzisiaj (16 grudnia) na portalu Wirtualnej Polski, chciałbym przeprosić za nieumyślne błędy, które pojawiły się w moim oświadczeniu majątkowym" - czytamy w poniedziałkowym oświadczeniu ministra Dariusza Wieczorka, które ukazało się na jego profilu w portalu X.
"Równocześnie zdecydowanie podkreślam, że jako polityk o lewicowej wrażliwości nie tylko rozumiem, ale też mocno doceniam rolę oświadczeń majątkowych polityków dla transparentności i uczciwości życia publicznego w naszym kraju. Dlatego też niezwłocznie dokonam poprawek oczywistych błędów pisarskich w tekście oświadczenia oraz dopiszę ponownie brakującą informację o miejscu parkingowym przynależnym do posiadanego przeze mnie mieszkania" - zapowiedział.
Podziękował jednocześnie za zwrócenie uwagi na zaistniałe w oświadczeniu majątkowym pomyłki. "Oświadczenia składam od wielu lat, są one analizowane przez organy do tego upoważnione, zawsze bez zbędnej zwłoki wyjaśniam wszystkie zastrzeżenia" - dodał.