Przed rajdowcami kolejna odsłona walki o punkty w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Pora na Rajd Rzeszowski, który odbędzie się na podkarpackich trasach w piątek i sobotę. Łukasz Byśkiniewicz - 5. kierowca klasyfikacji generalnej RSMP - liczy na udany występ i kontynuowanie walki o podium na zakończenie sezonu.

Patryk Serwański, RMF FM: W perspektywie tej końcówki sezonu, trzech czekających nas rajdów myślisz poważnie o podium klasyfikacji generalnej RSMP?

Łukasz Byśkiniewicz: Po Rajdzie Polski spadliśmy na 5. miejsce klasyfikacji generalnej, ale przed nami trzy rajdy w tym dwa podwójnie punktowane. Wszystko może się wydarzyć. Oczywiście Miko Marczyk i Tomek Kasperczyk powinni walczyć o tytuł, ale trzecie miejsce pozostaje niewyjaśnione. Jest sporo chętnych. My także. Chcemy powalczyć o upragnione podium. Przed nami jeszcze sporo emocji. Teraz jedziemy na Rajd Rzeszowski. Lubię ten klimat podkarpackich tras. Pierwszy raz jechałem tam jeszcze w 2011 roku. Świetnie się tam czuję. Dobrze znam charakterystykę tych tras, choć co roku coś się zmienia.

Wracacie do ścigania się po asfalcie po dwóch rajdach szutrowych. Trzeba się przestawić

Samochód na asfalcie zachowuje się zupełnie inaczej. Trzeba sobie przypomnieć dynamikę. Na szutrze balansujesz. Przerzucasz samochód z boku na bok.  To sztuka jeżdżenia. Na asfalcie wszystko jest zaparte na asfalcie. Oczywiście mam na asfalcie dużo większe doświadczenie, ale przed sezonem trenowałem na szutrze, żeby być szybszym na asfalcie. Pokazałem to później na Rajdzie Świdnickim. Teraz przez 2 miesiące zrobiliśmy pewnie na szutrach ze 2 tysiące kilometrów. We wtorek mam jeszcze testy, żeby sobie te asfalty przypomnieć. Trzeba się do tego od nowa przyzwyczaić.

Do Rajdu Rzeszowskiego zgłosił się wielki nieobecny tego sezonu a więc Grzegorz Grzyb. Mistrz Polski z 2018 roku u nas nie jeździ, ale startuje regularnie u naszych południowych sąsiadów. Będzie w Rzeszowie faworytem?

To murowany faworyt. Już tam wygrywał, zna te trasy, jest "wjeżdżony". Przyjedzie, żeby namieszać, pozabierać punkty. Grzesiek Grzyb na swoim terenie będzie na pewno bardzo groźny. W końcu pochodzi z tamtych okolic.

Powrót Grzyba to taki powrót na chwilę, ale ważny jest także powrót Marcina Słobodziana, który rozbił rajdówkę na Rajdzie Polski i zabrakło go w Rajdzie Elektrenów. Teraz wraca, a w klasyfikacji generalnej RSMP dzieli was tylko jeden punkt.

Jesteśmy blisko siebie i będziemy się ścigać. Po tej przerwie szutrowej trudno coś prognozować. Pytanie kto jak odnajdzie się na tym specyficznym asfalcie. Jaki będzie ten feeling. Je wiem, że jeśli będzie się dobrze czuł to pojadę szybko. Najważniejsza jest radość z jazdy. Trudno teraz kalkulować co do punktów. Trzeba ustawić dobrze samochód na testach i pokazać, że umie się jeździć.

Wspomniałeś o tym, że asfalt na Rajdzie Rzeszowskim jest specyficzny. Na czym polega ta specyfika?

Podkarpacie, pagórkowaty teren i tam nie ma rytmu pokonywania zakrętów. Na Rajdzie Nadwiślańskim jest ślisko, ale hamowania, zakręty są podobne. Tu mamy różnorodność. Do szczytu, przez szczyt, dłuższy, węższy, szerszy. Każdy odcinek jest zupełnie inny i wymaga pełnego skupienia, by złapać ten dobry rytm. Do tego niezbędny jest także dobry opis. Oprócz tego jest bardzo wąsko. Lusterka często dotykają krzaków. To też okres żniw. Na trasie może leżeć na przykład słoma. Główna trudność to jednak ta różnorodność zakrętów. Nie da się jechać schematycznie. Trzeba improwizować, ale w rajdzie nie da się dobrze improwizować bez perfekcyjnego opisu trasy przygotowanego na zapoznaniu.

Opracowanie: