"Wojewoda zachodniopomorski wystąpił teraz, podczas tej powodzi, o możliwość odstrzału w sytuacji, w której stwierdzono by, że wał jest zagrożony poprzez pracę bobrów. Żaden bóbr nie ucierpiał" - powiedział premier Donald Tusk podczas nadzwyczajnego posiedzenia rządu. Jak dodał, jeśli chodzi o bobry, to "zrobiła się z tego ogólnonarodowa debata i dość poważna emocja, którą dobrze rozumiem".
W sobotę odbyło się nadzwyczajne posiedzenie rządu. Relację ze spotkania Rady Ministrów znajdziecie TUTAJ.
Jednym z tematów poruszonych przez premiera podczas posiedzenia był temat bobrów. Zrobiła się z tego ogólnonarodowa debata i dość poważna emocja, którą dobrze rozumiem - stwierdził szef rządu.
Jak mówił, "czasy dla bobrów były dość ciężkie przez ostatnie lata". Ponad 8 tysięcy bobrów nasi poprzednicy wysłali na tamten świat. Sprawa jest poważna, bo jest też testem na stosunek do środowiska naturalnego - mówił Donald Tusk.
Premier poinformował, że "wojewoda zachodniopomorski wystąpił teraz, podczas tej powodzi, o możliwość odstrzału w sytuacji, w której stwierdzono by, że wał jest zagrożony poprzez pracę bobrów".
Żaden bóbr nie ucierpiał. Tę możliwość otworzono, ale nie po to, żeby jej nadużywać - wyjaśnił.
Podjąłem też decyzję w porozumieniu z ministrem Klimczakiem, że wszystkie wały, które odbudowywane, budowane na nowo lub nowe wały, będą zabezpieczone odpowiednimi instalacjami, siatkami. Te konstrukcje będą inne, po to, żeby bobry nie mogły robić szkód w tych wałach. I wtedy nie będzie potrzeby neutralizacji bobrów w czasie powodzi, tam na wałach - mówił.
Jak dodał, "mówiąc krótko, będzie dobrze, panie bobrze".
Podkreślił, że "nie będzie powodu do podnoszenia alarmu".