Roman Polański opuścił swój dom w Gstaad w Szwajcarii, gdzie od grudnia znajdował się w areszcie domowym - poinformował agencję AFP pracownik reżysera. Władze Szwajcarii zdecydowały wcześniej, że nie wydadzą filmowca USA. Uchyliły również stosowane wobec niego ograniczenie wolności.
Adwokat Romana Polańskiego podziękował szwajcarskim władzom za zwolnienie reżysera z aresztu domowego i odmowę wydania go Stanom Zjednoczonym. Mam nadzieję, że pewnego dnia Roman Polański będzie mógł wrócić do Stanów Zjednoczonych - oświadczył Georges Kiejman. Zadowolenie z uwolnienia reżysera wyraził też polski MSZ i przedstawiciele francuskiego rządu.
Departament Sprawiedliwości USA odmówił komentarzy w tej sprawie. Prokuratura w Los Angeles podała tylko, że czeka na pisemne uzasadnienie decyzji Szwajcarów. Takie a nie inne rozstrzygniecie to przede wszystkim porażka amerykańskich śledczych. Prokuratorzy zapewniali, że przez lata przygotowywali wniosek ekstradycyjny i śledzili ruchy Polańskiego, by w odpowiednim momencie wysłać dokumenty do kraju, do którego jedzie. Udało się to blisko rok temu.
Rzeczniczka prokuratury w Los Angeles Sandi Gibbon kilka miesięcy temu z pewnością w głosie mówiła, że przewiezienie Polańskiego do Stanów Zjednoczonych to już tylko kwestia czasu. Jak widać, myliła się. Mylili się też amerykańscy eksperci od prawa ekstradycyjnego, którzy uważali, że Szwajcaria nie ma podstaw, by odmówić wydania reżysera.
Amerykański wymiar sprawiedliwości ściga reżysera za gwałt na nieletniej, którego ten dopuścił się w 1977 roku. Samantha Geimer miała wówczas 13 lat. Na mocy ugody sądowej Polański przyznał się do winy i opuścił areszt po wpłaceniu kaucji. Później uciekł do Francji w obawie, że prowadzący sprawę sędzia nie dotrzyma umowy, zgodnie z którą kara reżysera miała ograniczyć się do 90 dni spędzonych w kalifornijskim więzieniu.
Polański został zatrzymany we wrześniu ubiegłego roku na lotnisku w Zurychu na podstawie międzynarodowego nakazu aresztowania. Od grudnia przebywałw areszcie domowym w Gstaad.