Milan Kundera, znany czeski pisarz mieszkający od lat we Francji, wziął w obronę Romana Polańskiego w artykule opublikowanym w "Le Monde". Odmawiam bycia ślepym na absurdalność sytuacji Polańskiego, prześladowanego za czyn, który zdarzył się 33 lata temu i który dawno mu wybaczyli wszyscy aktorzy tego dramatu. Przedłużenie procesu nie przyniesie nikomu, ale to nikomu, niczego dobrego - pisze.
Kundera zaznacza w swoim artykule, że ceni wysoko od samego początku twórczość Polańskiego, a jego życie uważa za wzorcowo europejskie ze względu na jego przedwczesne doświadczenie antysemityzmu, migracje oraz klasyczną i piękną bliskość polsko-francuską.
Pisarz dodaje, że choć nie zna osobiście reżysera, przebywającego wciąż w areszcie domowym w Gstaad w Szwajcarii, to jednak o nikim innym nie myśli w ostatnich ośmiu miesiącach więcej niż o nim.
Wyobrażam go sobie zamkniętego i nadzorowanego w willi w Szwajcarii, gdzie próbuje pracować, i wiem dobrze, że nie jest w stanie tego robić. Człowiek w stanie oskarżenia pozostaje bez przerwy w więzieniu - pisze Kundera.
Zaznacza, że nie chce się odnosić do prawnego aspektu całej afery, kierując się w swojej obronie reżysera dobrem "kultury europejskiej". Jeśli Europa jest Europą, jeśli jest jeszcze spadkobierczynią swojej własnej kultury, to nie będzie mogła w milczeniu znosić absurdalności tej okrutnej pantomimy, która rozgrywa się w szwajcarskiej willi - kończy swój artykuł pisarz.
81-letni Kundera od połowy lat 70. mieszka we Francji, a ojczyznę odwiedza sporadycznie. Rzadko też udziela wypowiedzi dla prasy. W 2008 roku Kundera został oskarżony przez część czeskich historyków o to, że w latach 50. jako student współpracował z komunistyczną bezpieką i doniósł na jednego z kolegów. Sam pisarz nazwał raport kłamstwem, a wsparł go inny czeski historyk literatury Zdeniek Peszat. Mimo wątpliwości wokół zasadności tych oskarżeń, zaszkodziły one reputacji sędziwego pisarza.