Bez względu na to, czy otrzymamy pomoc prawną ze Stanów Zjednoczonych, w połowie września kończymy śledztwo w sprawie afery taśmowej - usłyszał w warszawskiej prokuraturze reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Wcześniej prokurator generalny przedłużenie tego śledztwa uzasadniał właśnie uzyskaniem pomocy od Amerykanów.
Mimo prośby, do tej pory nie dostaliśmy pomocy prawnej z USA. Prokuratorzy o tej pomocy mówią "zdarzenie przyszłe niepewne". Oznacza to, że wątpią, by Amerykanie w ogóle nam jej udzielą.
Chodzi o informację z wirtualnego dysku na amerykańskim serwerze, na którym są nagrania podsłuchanych rozmów. Jak usłyszał reporter RMF FM, te informacje mogą mieć głównie znaczenie, ale tylko dla wzmocnienia już ustalonych faktów. Brak tej pomocy nie przeszkadza nam w napisaniu aktu oskarżenia – mówi jeden z prokuratorów.
Może być jednak jeden problem - jeżeli ta pomoc przyjdzie i będą w niej nowe istotne informacje na ich podstawie, po sformułowaniu aktu oskarżenia, nie będzie już można rozszerzać zarzutów.
Amerykanie po przeanalizowaniu całego materiału przesłanego przez polskich śledczych poprosili na początku lipca o dodatkowe informacje na temat postępowania. Chodziło o okoliczności, w jakich były nagrywane rozmowy VIP-ów, a także wydarzenia związane z ich upublicznieniem.
Jak poinformował w czerwcu prokurator generalny Andrzej Seremet podczas spotkania z sejmową speckomisją - w aferze podsłuchowej zostało nagranych około 90 osób. Zarejestrowano ponad sto spotkań. Ogromna większość nagranych osób została już przesłuchana, przy czym niektórzy kilkakrotnie, a to z racji uczestnictwa w więcej niż jednym nagrywanym spotkaniu - mówił Seremet.
W śledztwie zabezpieczono nośniki informacji, na których zarejestrowane zostały nagrania łącznie 21 spotkań. Materiały te uzyskano od CBA, zabezpieczono po przeszukaniach pomieszczeń należących do podejrzanych, a także otrzymano od dziennikarzy dwóch tygodników.
W śledztwie dotychczas przesłuchano 240 świadków, dokonano 35 przeszukań i przeprowadzono trzy eksperymenty procesowe.
Postępowanie ws. podsłuchiwania od lipca 2013 roku do czerwca 2014 roku w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
W głównym śledztwie dotyczącym podsłuchów, które funkcjonowały w warszawskich restauracjach, podejrzanymi są cztery osoby: biznesmen Marek Falenta, który według śledczych miał zlecić wykonanie nagrań, jego współpracownik Krzysztof R. oraz wykonujący nagrania dwaj pracownicy restauracji - Łukasz N. i Konrad L. Falenta nie przyznaje się do zarzutów.
(mpw)