​W śledztwie dotyczącym nielegalnego podsłuchiwania polityków prokuratura przyznała status pokrzywdzonego 18 osobom, które zostały podsłuchane - podała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. Ujawniła także, nośniki mogące zawierać nagrania podsłuchanych rozmów, które odnalazła i zabezpieczyła prokuratura, były "specjalnie ukryte i uszkodzone".

Poinformowała, że w ostatnich dniach do prokuratury zgłosiło się 12 osób, którym nadano status pokrzywdzonych, więc razem z już ustalonym kręgiem pokrzywdzonych jest to 18 osób.

Mazur zaapelowała, aby osoby, które uważają, że mogły zostać podsłuchane, zgłaszały się do prokuratury.

Na konferencji prasowej Mazur oświadczyła także, że rozrasta się materiał dowodowy w śledztwie, w którym prowadzący zgromadzili już 10 tomów akt, czyli około 2 tysiące dokumentów. Podkreśliła, że wiąże ją tajemnica śledztwa i nie może przekazywać zbyt szerokich informacji.

Nośniki były "uszkodzone"

Rzecznik prokuratory ujawniła także, że nośniki mogące zawierać nagrania podsłuchanych rozmów, które odnalazła i zabezpieczyła prokuratura, były "specjalnie ukryte i uszkodzone".

Działania prokuratorów i czynności zlecone funkcjonariuszom ABW i CBŚ doprowadziły do odnalezienia nośników, które zostały specjalnie uszkodzone i ukryte przed organami ścigania. W tej chwili są one w trakcie badania, będziemy sprawdzać, czy odnoszą się one do naszej sprawy i czy uda się pomimo zniszczeń odtworzyć treści na nich zawarte - powiedziała Renata Mazur.

Pytana przez dziennikarzy o okoliczności odnalezienia nośników Mazur powiedziała, że nie może tego ujawnić, ponieważ jest to objęte tajemnicą śledztwa.

Jest zażalenie

Jak poinformowała Mazur, prokuratura przekazała również do sądu zażalenie złożone przez tygodnik "Wprost" na postanowienia o przeszukaniu redakcji i żądaniu wydania nośników z opublikowanymi w gazecie nagraniami.

Przekazanie zażalenia do sądu, to nie jest automat. Argumentacja przedstawiona w zażaleniu może przekonać prokuraturę. Prokurator dokładnie przeanalizował uzasadnienie tego zażalenia i w tym przypadku wraz z własnym stanowiskiem przekazał je do sądu. Będziemy oczekiwać na rozstrzygnięcie - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka prasowa praskiej prokuratury Renata Mazur.

Prokuratura weszła do "Wprost" w czerwcu w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Zażądano wydania nośników z nagraniami. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Po szamotaninie odstąpiono od tych działań. Redaktor naczelny Sylwester Latkowski zapowiedział, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach.

Prokuratura mówiła po działaniach we "Wprost", że dążyła do "ugodowego przejęcia nośnika" w gabinecie naczelnego "Wprost". Także ABW oświadczyła po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli, że jej funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień w redakcji "Wprost".

(abs)