Tegoroczna nagroda Nobla w dziedzinie ekonomii do podziału. Dla Amerykanów: Williama D. Nordhausa i Paula M. Romera.

Nordhaus otrzymał nagrodę "za badania nad zmianami klimatu w długoterminowej analizie makroekonomicznej", Romer - za badania nad wpływem innowacji technologicznych w długoterminowej analizie makroekonomicznej. 

Jak uzasadnia akademia, tegoroczni nobliści pokazali, po pierwsze, jak badać ile konkretnie kosztuje nas zatruwanie środowiska. Po drugie, za sprawdzenie co dokładnie zachęca firmy do innowacji, czyli co musi się wydarzyć, żeby nieustannie chciało nam się iść w stronę nowoczesności i żeby opłacało nam wymyślać technologie chroniące środowisko.

Obaj ekonomiści byli wśród faworytów, o czym pisał nasz dziennikarz Michał Zieliński.

Paul Romer to były główny ekonomista Banku Światowego oraz profesor w Szkole Biznesu Sterna na Uniwersytecie Nowojorskim. Zasłynął badaniami nad teorią wzrostu gospodarczego, ze szczególnym uwzględnieniem idei gospodarczej jako szansy rozwojowej krajów rozwijających się.

William Nordhaus, profesor z Yale, wsławił się z kolei ekonomiczną analizą zmian klimatycznych. Nordhausowi zawdzięczamy także najnowsze podwyżki cen prądu wynikające z rosnących cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla. To on udowodnił, że jeśli dziś nie zaczniemy inwestować w ochronę środowiska, to w przyszłości zapłacimy za to znacznie więcej.

Była to 50. jubileuszowa nagroda Nobla w dziedzinie Ekonomii. Od 1969 roku fundatorem wyróżnienia jest Szwedzki Bank Narodowy. 

Laureaci oprócz medalu otrzymają także nagrodę pieniężną. Wynosi ona 9 milionów koron szwedzkich (milion dolarów).

(az)