Co najmniej sześć osób zginęło w kolejnym ataku w Iraku. W nocy z piątku na sobotę w okolicach bazy at-Tadżi w pobliżu Bagdadu ostrzelany miał zostać konwój samochodów irackich Ludowych Sił Mobilizacyjnych (PMF). Według państwowej telewizji irackiej, za atakiem stoi amerykańskie lotnictwo. Źródła amerykańskie zaprzeczają. Do ataku nikt się nie przyznał. Pojawiły się nawet doniesienia, czy w ogóle można mówić o ataku, a nie o wypadku.

Irackie Ludowe Siły Mobilizacyjne twierdzą, że w samochodach były materiały medyczne. W konwoju nie jechał natomiast żaden z przywódców organizacji.

Ludowe Siły Mobilizacyjne to sojusz ponad 40 formacji milicyjnych, które formalnie podporządkowane są rządowi irackiemu. W rzeczywistości uznają dowództwo zabitego w piątek przez Amerykanów generała Kasema Sulejmaniego, szefa elitarnych sił irańskich Al-Kuds.

W sobotę Międzynarodowa Koalicja walcząca w Iraku zaprzeczyła, że miała cokolwiek wspólnego z rzekomym atakiem przeprowadzonym w nocy na północ od Bagdadu. "Koalicja nie przeprowadzała żadnych ataków lotniczych w pobliżu bazy at-Tadżi w ostatnich dniach" - zapewnił na Twitterze jej rzecznik.

Również rzecznik irackiego rządu zdementował doniesienia, że lotnictwo Międzynarodowej Koalicji przeprowadziło atak.


"Odpowiedź na akcję wojskową to akcja wojskowa"

W wywiadzie dla telewizji CNN ambasador Iranu przy ONZ Madżid Takht Ravanczi, który powiedział, że zabicie Sulejmaniego jest równoznaczne z wypowiedzeniem Iranowi wojny przez USA. To jest...nowy rozdział, który jest równoznaczny z rozpoczęciem wojny z Iranem - podkreślił. Odpowiedź na akcję wojskową to akcja wojskowa - dodał.

W piątek Ravanchi przekazał Radzie Bezpieczeństwa ONZ i jej sekretarzowi generalnemu Antonio Guterresowi list, w którym napisał, że Iran zastrzega sobie prawo do samoobrony na mocy prawa międzynarodowego. Ambasador ocenił, że zabicie Sulejmaniego "jest oczywistym przykładem terroryzmu państwowego i, jako czyn przestępczy, stanowi rażące naruszenie podstawowych zasad prawa międzynarodowego, w tym w szczególności ... Karty Narodów Zjednoczonych."

Sulejmani zginął w nocy z czwartku na piątek w Bagdadzie podczas amerykańskiego ataku. Teheran zapowiedział zbrojny odwet za akcję. 

Trump o zabiciu Sulejmaniego: Działaliśmy, by zapobiec wojnie, a nie, żeby ją rozpocząć

W piątek amerykański prezydent powiedział, że USA "działały, żeby zapobiec wojnie, a nie żeby ją rozpocząć".

Podczas konferencji prasowej w Mar-a-Lago Donald Trump oskarżył Sulejmaniego o planowanie ataków na dyplomatów i żołnierzy USA oraz zapewniał, że to irański wojskowy stał za grudniowym atakiem na amerykańską ambasadę w Iraku.

Prezydent USA stwierdził, że Sulejmani miał "chorą pasję" zabijania niewinnych ludzi, ale jego "terrorystyczne panowanie zakończyło się". Świat jest bezpieczniejszy bez takich "potworów" jak Sulejmani - dodał, zastrzegając, że wiele ludzkich istnień zostałoby uratowanych, gdyby szef Al-Kuds został złapany wcześniej.

Nazywany "dowódcą cieniem" Sulejmani i jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis zostali zabici z czwartku na piątek w Bagdadzie w w ostrzale rakietowym sił USA. Ataku dokonano z użyciem dronów.

Associated Press podkreśla, że śmierć Sulejmaniego i al-Muhandisa może okazać się punktem zwrotnym w sytuacji na Bliskim Wschodzie i bez wątpienia spotka się z odwetem ze strony Iranu i sił przez niego popieranych przeciwko interesom amerykańskim i izraelskim.

Zemstę "miażdżącą" i "nieubłaganą" zapowiedzieli już prezydent Iranu Hasan Rowhani i duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei.