Dzisiejsza porażka z Rosją (0:3) w meczu drugiej rundy mistrzostw świata nie przekreśla szans polskiego zespołu na awans do półfinału turnieju, ale mocno je oddaliła. Polki, jeśli chcą powalczyć w półfinale, muszą wygrać dwa ostatnie spotkania z Chinami oraz Turcją i liczyć na korzystne wyniki innych spotkań.
To jest taka grupa, w której poziomem odstają jedynie Rosjanki, które wygrają wszystkie mecze, oraz Peruwianki, bo są najsłabsze. W przypadku pozostałych zespołów każdy może wygrać z każdym. My chcąc osiągnąć coś, co nazywa się dobrym występem na mistrzostwach, musimy wygrać dwa ostatnie spotkania. Nie ma co kalkulować, trzeba tylko patrzeć na siebie. Na ile to wystarczy, przekonamy się na zakończenie rundy - mówił po meczu szkoleniowiec polskiej reprezentacji Jerzy Matlak.
W tej chwili Polki mają na koncie trzy porażki i - chcąc znaleźć się w gronie czterech najlepszych zespołów - na więcej wpadek nie mogą sobie pozwolić. Polscy kibice powinni też trzymać kciuki za… reprezentację Rosji, która - by niechcący pomóc podopiecznym Matlaka - powinna zachować status niepokonanej drużyny do końca drugiej rundy, a gra jeszcze z Japonią i Serbią. Japonki z kolei muszą przegrać nie tylko z Rosją, ale także z Koreą (do tej pory mają jedną porażkę na koncie). Z kolei w ostatniej kolejce Serbia powinna wygrać z Koreankami. Wówczas w tabeli grupy E - za Rosją - na kolejnych miejscach uplasują się cztery zespoły z trzema porażkami na koncie - Japonia, Korea Płd., Polska i Serbia. O kolejności będzie wtedy decydować różnica małych punktów.
Do półfinału awansują po dwie najlepsze reprezentacje z obu grup. Z kolei drużyny z trzeciego i czwartego miejsca walczyć będą o lokaty 5-8, a zespoły z piątej i szóstej pozycji - o lokaty 9-12. Dwie ostatnie ekipy kończą rywalizację w drugiej rundzie.