Polski resort dyplomacji wciąż nie ma pewnych informacji na temat przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Według naocznych świadków, maszyna podchodząc do lądowania zahaczyła skrzydłem o drzewa. Telewizja Wiesti-24 podała natomiast, że samolot rozbił się w czasie czwartego podejścia do lądowania.
Do katastrofy doszło w warunkach gęstej mgły. Według Wiesti-24, białoruska kontrola lotów informowała pilotów Tu-154 o złych warunkach atmosferycznych w regionie smoleńskim. Proponowano im lądowanie na lotniskach zastępczych - w Mińsku lub Moskwie.
Maszyna opuściła obszar odpowiedzialności kontroli lotów Białorusi o 10.22 czasu moskiewskiego (8.22 czasu polskiego).
Według agencji RIA-Nowosti, która powołuje się na źródło w strukturach siłowych Centralnego Okręgu Federalnego Rosji, przyczyną katastrofy samolotu mógł być błąd załogi w czasie manewru lądowania.
Wszyscy eksperci, którzy badają wypadki lotnicze zawsze twierdzą, że trudno przypisać wypadek jednej jednostkowej przyczynie. Najprawdopodobniej był to jakiś zbieg okoliczności, złe warunki pogodowe, złe warunki podchodzenia samolotu do pasa lądowania - podkreślił rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Zaznaczył, że stan techniczny samolotów rządowych jest bardzo dokładnie badany. Żaden samolot z usterką techniczną oczywiście nie jest dopuszczany do ruchu. Także w tej chwili możemy założyć, że samolot był w pełni technicznie sprawny, ale być może nastąpiła jakaś usterka techniczna w trakcie lotu - wyjaśnił.