Od piątku wstrzymane będzie wydobycie w 10 kopalniach PGG, a nie tak jak planowano pierwotnie – od dziś – informuje po spotkaniu z zarządem PGG Bogusław Hutek, przewodniczący Solidarności w spółce. Trwają przygotowania do ograniczenia produkcji w taki sposób, by po trzech tygodniach postoju kopalnie mogły wrócić do normalnego wydobycia.
Dziś znów wzrosła liczba górników zakażonych koronawirusem. O 219 nowych przypadkach informuje Jastrzębska Spółka Węglowa. Najgorsza sytuacja jest w kopalni Jastrzębie-Bzie - tam jest 213 nowych przypadków, 6 kolejnych dotyczy górników z kopalni Budryk. Od wczoraj nie wzrosła liczba zakażonych w kopalniach Pniówek i Zofiówka, gdzie są największe w JSW ogniska Covid-19.
W Polskiej Grupie Górniczej też przybyło osób z koronawirusem - 29 nowych przypadków jest w kopalni Marcel w Radlinie.
Związkowców zaskoczyła wczoraj informacja, że od dziś kopalnie mają stanąć. Po wtorkowym spotkaniu uzgodniono zmianę harmonogramu produkcji w dziesięciu zakładach górniczych Polskiej Grupy Górniczej - potwierdziła spółka w komunikacie. Wybrane kopalnie - jak poinformowały wcześniej nieoficjalnie górnicze związki - mają wstrzymać wydobycie węgla między 12 czerwca a 3 lipca.
Jak komuś się w Warszawie wydaje, że to jest fabryka czekolady, to nie jest fabryka czekolady - nie obrażając fabryk czekolady. Nie da się kopalni zamknąć na dłużej w przeciągu 6 godzin - tłumaczył po spotkaniu z zarządem Polskiej Grupy Górniczej Bogusław Hutek, przewodniczący Solidarności w spółce. Wszystko trzeba ustalić. Jutro jeszcze dyrektorzy będą informować na kopalniach, organizacje związkowe o tym, jak będą wyglądały prace, jakie brygady będą zatrudnione, jak to będzie wyglądało. Żeby ludzie mieli świadomość tego - przychodzą do pracy, czy nie przychodzą do pracy - uspokaja.
"W celu zapewnienia bezpieczeństwa i powrotu do normalnej produkcji po okresie postoju, w zakładach objętych ograniczeniami na posterunkach pozostaną służby ratownicze i utrzymania ruchu kopalń. Na bieżąco prowadzone będą roboty niezbędne dla prewencji zagrożeń naturalnych: metanowego, tąpaniowego i wodnego. Potrwają również wszelkie konieczne prace górnicze dla zabezpieczenia frontów eksploatacyjnych - przodków i ścian - w celu utrzymania pełnych zdolności produkcyjnych po przerwie oraz bezpieczeństwa wyrobisk pod ziemią" - podała Grupa.
Ograniczenia będą dotyczyć tych kopalń, których załogi nie przeszły jeszcze w całości kompletnej serii badań przesiewowych.
Po wtorkowym spotkaniu ze związkowcami przedstawiciele PGG potwierdzili, że trzytygodniowym "wstrzymaniem normalnego cyklu technologicznego przy wydobyciu węgla kamiennego" objęte zostaną kopalnie i ruchy wydobywcze: Bolesław Śmiały w Łaziskach Górnych, Piast w Bieruniu, Ziemowit w Lędzinach, Halemba i Pokój w Rudzie Śląskiej, Chwałowice w Rybniku, Marcel w Radlinie, Rydułtowy w Rydułtowach, Mysłowice-Wesoła w Mysłowicach oraz Wujek w Katowicach.
Chcemy wiedzieć, na ile te kopalnie pojadą, żebyśmy po 21 dniach bezpiecznie wrócili do pracy i wrócili do wydobycia. Ważne pytanie - kto pokryje wszystkie koszty. Dzisiaj informacja płynie taka, że część ma pokryć PGG, tylko pytanie z czego? Mam nadzieję, że dzisiaj pan prezes powie też, co do końca roku - jakie mają zapotrzebowanie i zbyt na węgiel - mówił Bogusław Hutek z Solidarności jeszcze przed spotkaniem.
Wczoraj Śląsko-Dąbrowska Solidarność zwróciła się do premiera o wycofanie decyzji w sprawie wstrzymania wydobycia w 10 kopalniach Polskiej Grupy Górniczej. Związkowcy mówią, że zamknięcie kopalni jest nieracjonalne. Szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz mówi wprost: wstrzymanie wydobycia na 3 tygodnie doprowadzi do likwidacji kopalń. Warunki górniczo-geologiczne w każdej z nich są bardzo trudne.
Albo by doszło do zawalenia wyrobisk, albo - co gorsze - do zapalenia wyrobisk. Utrzymywanie tylko minimalnego zatrudnienia, jak jest to przewidywane w decyzji wicepremiera Sasina, mogłoby spowodować naprawdę katastrofalne skutki dla górników, którzy tam pracują - mówi Dominik Kolorz.
Solidarność napisała list do premiera. W tym stanowisku, które sygnujemy do pana premiera Morawieckiego, żądamy od niego, żeby to pan premier bezpośrednio objął nadzorem sektor górniczy, bo to nie jest pierwsza decyzja wicepremiera Sasina, która najzwyczajniej jest głupia - dodaje Kolorz.
Związkowcy podkreślają, że ogniska epidemii w kopalniach zostały wykryte i są pod kontrolą. Pytają, kto zapłaci za całą operację. Mówią też, że nie ma podstaw prawnych, by wypłacić górnikom pełne wynagrodzenie za czas postoju.
Ministerstwo Aktywów Państwowych zapewnia, że nie ma mowy o likwidacji miejsc pracy. Wstrzymanie wydobycia w 12 kopalniach nie oznacza w żadnym wypadku całkowitego ich zamknięcia - twierdzi resort. Ministerstwo dopuszcza możliwość prowadzenia wydobycia, jeśli pojawi się zagrożenie bezpowrotnego lub wymagającego dużych nakładów odtworzenia frontów eksploatacyjnych. Chodzi o to, by po trzech tygodniach postoju górnicy mogli bezpiecznie wrócić do pracy.
W praktyce nie można wstrzymać wydobycia z dnia na dzień. Z informacji dziennikarki RMF FM Anny Kropaczek wynika, że w PGG przygotowywany jest harmonogram ograniczenia produkcji. W przypadku tej spółki chodzi aż o 10 kopalń. W JSW, gdzie wydobycie mają wstrzymać 2 zakłady, ich dyrekcje do 12 czerwca mają przeprowadzić niezbędne prace, które zabezpieczą kopalnie przed zagrożeniami naturalnymi.
Rząd podkreśla, że nie ma zamiaru wycofywać się z decyzji o czasowym zamknięciu 12 kopalń. Jak usłyszał reporter RMF FM Krzysztof Berenda, priorytetem jest pokonanie koronawirusa. Rządzący zapewniają, że nie dopuszczą do tego, by po 3-tygodniowym zamknięciu zakłady się już nie otworzyły.
Krzysztof Berenda usłyszał też, że w związku z zapowiedzią wypłaty całej pensji dla górników na postojowym, szykowana jest pomoc finansowa dla PGG i JSW. Ma być przeprowadzona przez którąś z tarcz antykryzysowych, na przykład tą operowaną przez Polski Fundusz Rozwoju. Ona pozwala zasilić spółki pieniędzmi, ale nie spowoduje obniżenia wynagrodzeń.
Przez trzy tygodnie wszyscy górnicy z tych kopalń zostaną w domach. Będą otrzymywać wynagrodzenie postojowe, w wysokości swoich dotychczasowych pensji - obiecuje Jacek Sasin. Wszyscy górnicy za ten okres postojowego otrzymają sto procent wynagrodzenia, czyli nie poniosą żadnych strat finansowych, strat ekonomicznych - zapewnia wicepremier.
Bardzo nam zależało na tym, żeby górnicy nie byli ekonomicznie karani za to, że w kopalniach doszło do zarażeń, które nas skłoniły nas do podjęcia takich decyzji - powiedział Sasin na wspólnej z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim konferencji prasowej.
Przypomniał też o wcześniejszym wprowadzeniu wielu działań zabezpieczających górników przed zakażeniem. To była przede wszystkim separacja poszczególnych zmian w kopalniach, to było wprowadzenie zasad bezpieczeństwa związanych z pomiarami temperatury, z zapewnieniem dostępności środków dezynfekcyjnych, maseczek, rozgęszczenie również w takich miejscach, w których górnicy przebywają razem jak łaźnie jak windy - wymieniał.
Niestety charakter pracy w kopalniach spowodował, że te środki nie mogły okazać się całkowicie skuteczne; doszło do zarażeń i wtedy zareagowaliśmy bardzo szybko, zostały wprowadzone masowe badania - dodał Sasin.
Na Śląsku mamy 60 proc. wolnych łóżek w szpitalach i oddziałach zakaźnych, mamy ponad 85 wolnych respiratorów - to pokazuje, że mamy nadal na Śląsku zabezpieczenie w postaci możliwości służby zdrowia - zapewniał wczoraj podczas konferencji minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Jak zaznaczył, "przypadki na Śląsku, które mamy, są przypadkami z ogniska". Transmisji poziomej na Śląsku również nie ma - zaznaczył i dodał, że najwięcej zakażeń jest z ogniska, a tylko pojedyncze osoby są spoza. To oznacza, że mieszkańcy Śląska, tak samo jak w reszcie kraju, gdzie mamy po kilka, po kilkanaście albo zero nowych przypadków, tak samo na Śląsku tych przypadków transmisji poziomej jest bardzo, bardzo mało - podkreślał.
Szumowski mówił także, że pierwsze działania, które zostały wspólnie podjęte z zarządami spółek, okazały się niewystarczająco skuteczne. Stąd bardzo liczne przesiewy. Ponad 50 tys. badań wykonaliśmy u górników - to pokazuje skalę. Takiej skali - z tego, co wiem - w Europie nie ma. Stąd mamy tak duże ilości dodatnich wyników z tego przesiewowego badania - powiedział.
Jednocześnie będziemy badać tych górników, którzy są z tych kopalń, które mają wyższe ryzyko, że był tam wirus - zapewnił Szumowski. Tu wiele parametrów wchodzi w grę, ale tam badania będą cały czas prowadzone, i są prowadzone - dodał. Badamy tych górników, aby po tym okresie wszyscy mogli wrócić do pracy wiedząc, że cała grupa jest zdrowa, że wszyscy są bezpieczni - powiedział.
Wiemy, że teraz będą spływały jeszcze wyniki tych przesiewów, które robimy i spodziewajmy się, że będą one w granicach stu, dwustu, dwustu kilkudziesięciu wyników na dobę - podał.
Wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, pytana podczas spotkania z dziennikarzami, dlaczego górnicy, jako jedyna grupa zawodowa za okres postojowego otrzymają 100 proc. wynagrodzenia, zaznaczyła, że "mówimy o sytuacji szczególnej". O sytuacji, w której zamykane są zakłady, czy też przechodzą na kwarantannę pracownicy, czy też ich rodziny ze względu na wzrost zachorowań - mówiła Emilewicz.
Minister podkreśliła, że jest to inna sytuacja niż w przypadku postojowego dla firm, które obowiązuje od 1 kwietnia. Przedsiębiorca ze względu na to, że rejestruje spadki ma możliwość obniżenia czasu pracy oraz wynagrodzenia, nie mniejszego jednak niż wynagrodzenie minimalne - przypomniała. Oceniła, że mamy tu do czynienia "z dwiema sytuacjami prawnymi, drastycznie odmiennymi".