"Mam podzielną uwagę :)" - tak poseł Kamil Bortniczuk skomentował fakt, że wczoraj wieczorem równocześnie udzielał na żywo wywiadu w telewizji państwowej i głosował ws. „lex Kaczyński”. Sejm projekt ustawy odrzucił. Jednym z głosujących przeciwko był m.in. minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.

Na fakt, że minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk równocześnie głosuje i rozmawia na żywo w programie Danuty Holeckiej zwrócił uwagę dziennikarz "Wprost". "Marszałkini Witek ogłosiła głosowanie 20:07, po 20:09 podano wyniki. Minister Kamil Bortniczuk głosował - wynika ze stron Sejmu. Był wtedy u Danuty Holeckiej" - napisał Kacper Świsłowski.

"Jeśli dobrze wypatrzyłem, to 20:07 minister sobie głosował "Lex Kaczyński" w trakcie programu" — dodał dziennikarz.

Do tej uwagi odniósł się sam minister sportu. "Mam podzielną uwagę :)" - skomentował Bortniczuk.

"Wprost" dopytał ministra, czy głosował zdalnie w trakcie trwania programu. "Tak. Skoro są takie możliwości, to dlaczego miałbym ich nie wykorzystać?" - odpowiedział SMS-em Bortniczuk.

"Głosowałem przy użyciu tabletu w trakcie programu na żywo"

O sprawę pytali ministra także dziennikarze Interii. "Nie ma wątpliwości. Głosowałem przy użyciu tabletu w trakcie programu na żywo" - przekazał Interii minister sportu.

Jak zauważa jednak portal, sejmowa strona podaje dokładną godzinę głosowań. "Wyniki dotyczące tego głosowania upubliczniono o godz. 20:09.44. W tym samym czasie, Bortniczuk opowiadał w programie o współpracy z ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem w zakresie wsparcia młodzieży. Przez równą minutę nie spoglądał w tablet, ale rozmawiał z prowadzącą. W tym czasie nie mógł zagłosować" - pisze Interia.

Głosowanie trwało od godz. 20:07, to wtedy zagłosowałem. Dopiero później został podany wynik, więc stąd ta godzina na stronie sejmowej - wyjaśnia Interii Bortniczuk. "I rzeczywiście, nagranie rozwiewa wątpliwości, bo o godz. 20:07 minister był zaabsorbowany pracą na tablecie" - zauważa Interia.

Jak dodaje Interia, z podobnego rozwiązania skorzystali też inni parlamentarzyści. Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski był gościem Agnieszki Gozdyry w "Debacie Dnia" w Polsat News i również skorzystał z połączenia zdalnego.

"Lex Kaczyński" przepadło

Wieczorem Sejm odrzucił ustawę covidową, która zakłada m.in. przyznanie pracownikom prawa do bezpłatnych testów na koronawirusa. Za odrzuceniem projektu głosowało 253 posłów, przeciw było 152, wstrzymało się 37 parlamentarzystów. 

Ustawa zakładała m.in. testowanie pracowników pod kątem zakażenia SARS-CoV-2, jak również wprowadzała poradę telefoniczną udzielaną przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) tylko na wyraźne żądanie pacjenta oraz zaostrzała karę grzywny za złamanie przepisów dotyczących epidemii. 

Wcześniej odrzucenie projektu zarekomendowała Sejmowa Komisja Zdrowia.

Jak głosowali parlamentarzyści?

Za wnioskiem sejmowej komisji o odrzucenie projektu autorstwa grupy posłów PiS było 24 członków tego klubu. 151 posłów PiS opowiedziało się z kolei za kontynuowaniem prac. Wstrzymało się 37 posłów, a 16 nie zagłosowało. Poza posłami PiS, za dalszymi pracami nad projektem zagłosował jedynie poseł niezrzeszony Łukasz Mejza.

Za odrzuceniem projektu głosowali posłowie PiS: Zbigniew Chmielowiec, Zbigniew Dolata, Teresa Glenc, Mariusz Gosek, Teresa Hałas, Małgorzata Janowska, Sebastian Kaleta (wiceminister sprawiedliwości), Mariusz Kałużny, Janusz Kowalski, Maria Kurowska, Beata Mateusiak-Pielucha, Kazimierz Moskal, Jacek Ozdoba (wiceminister klimatu i środowiska), Piotr Polak, Piotr Sak, Edward Siarka, Anna Maria Siarkowska, Sławomir Skwarek, Dariusz Stefaniuk, Aleksandra Szczudło, Piotr Uruski, Jan Warzecha, Tadeusz Woźniak, Sławomir Zawiślak.

Posłowie PiS, którzy wstrzymali się od głosu: Mieczysław Baszko, Jerzy Bielecki, Rafał Bochenek, Bożena Borys-Szopa, Lidia Burzyńska, Krzysztof Czarnecki, Arkadiusz Czartoryski, Anna Dąbrowska-Banaszek, Elżbieta Duda, Jan Duda, Jadwiga Emilewicz, Adam Gawęda, Andrzej Gawron, Agnieszka Górska, Maciej Górski, Andrzej Gut-Mostowy, Norbert Kaczmarczyk, Jan Kanthak, Krzysztof Janusz Kozik, Andrzej Kryj, Grzegorz Lorek, Marzena Machałek, Ewa Malik, Anna Milczanowska, Wojciech Murdzek, Danuta Nowicka, Grzegorz Piechowiak, Kacper Płażyński, Marek Polak, Urszula Rusecka, Mirosława Stachowiak-Różecka, Krzysztof Szulowski, Marcin Warchoł (sekretarz stanu w MS), Teresa Wargocka, Robert Warwas, Michał Woś.  (wiceminister sprawiedliwości), Michał Wójcik (minister - członek rady ministrów).

Przeciw projektowi zagłosował cały klub Kukiz'15 (4 posłów). Tak samo cały klub KO (126 posłów, głosowali wszyscy członkowie klubu). Za wnioskiem o odrzucenie projektu było 43 posłów Lewicy. Żaden nie opowiedział się za kontynuowaniem prac. Jeden nie zagłosował. Wszyscy posłowie PSL-Koalicji Polskiej (24), Konfederacji (11) i Polski 2050 (8) głosowali za odrzuceniem projektu ustawy. Tak samo zagłosowali wszyscy połowie Porozumienia (5), Polskich Spraw (4) i PPS (3 posłów). Niezrzeszony Ryszard Galla był za odrzuceniem projektu, a trzeci niezrzeszony poseł Zbigniew Ajchler był nieobecny.

Głosowanie poprzedziła burzliwa debata, która wzbudziła spore emocje zarówno wśród posłów PiS, jak i opozycji. 

Ustawa covidowa - o co chodzi?

Projekt nowej ustawy covidowej złożyła w Sejmie 27 stycznia grupa posłów PiS, a do reprezentowania wnioskodawców upoważniono posła Pawła Rychlika. Zapisy miały zastąpić projekt ustawy, której procedowanie zaczęło się w połowie grudnia.

W myśl projektu ustawy, pracodawcy mogliby żądać od pracowników oraz osób wykonujących na ich rzecz pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, bez względu na to, czy przeszli oni chorobę i są zaszczepieni, podawania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego. 

Pracownik miałby prawo wykonać nieodpłatnie taki test zasadniczo raz w tygodniu, choć projekt ustawy przewidywał możliwość zmiany częstotliwości jego przeprowadzania. Badania finansowane miały być ze środków Funduszu Przeciwdziałania Covid-19. Pracownicy, którzy wykonaliby test i zachorowali na Covid-19 i istniałoby uzasadnione podejrzenie, że mogło do tego dojść w miejscu pracy, mogliby domagać się odszkodowania od pracownika, który nie poddał się diagnozowaniu. Wysokość takiego świadczenia miała wynosić równowartość pięciokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. W przypadku większej liczby pracowników nieprzetestowanych, partycypowaliby oni w zapłacie tego odszkodowania w równych częściach.