Czekają nas trudne dwa tygodnie - co najmniej do pierwszego kwietnia liczba nowych zakażeń i pacjentów w szpitalach będzie szybko wzrastać - ostrzegają naukowcy z zespołu covidowego Uniwersytetu Warszawskiego. W poniedziałek, 22 marca, ministerstwo zdrowia poinformowało o ponad 14,5 tysiącach infekcji, do szpitali w ciągu doby przyjęto ponad tysiąc osób.
Według naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, pod koniec marca średnia, dzienna liczba zachorowań zbliży się do 30 tysięcy, a potem może przekroczyć 35 tysięcy. Szybko będzie też rosnąć liczba osób, które potrzebują pomocy szpitalnej. W krytycznym momencie może być to ponad 45 tysięcy chorych.
Do szpitala trafia co najmniej co dziesiąty zakażony. Osoby, które dzisiaj zostały zdiagnozowane, za kilka, kilkanaście dni mogą poczuć się gorzej. Przez co najmniej cztery tygodnie system opieki medycznej będzie pod bardzo silną presją - ostrzega doktor Jakub Zieliński. Za kilka tygodni trzecia fala powinna zacząć szybko opadać, w okolicach majówki zaczniemy widzieć światło w tunelu - przewidują naukowcy.
Według zespołu UW, w czasie Świąt Wielkanocnych będziemy w krytycznym momencie rozwoju trzeciej fali pandemii. To właśnie wtedy najwięcej osób zakażonych będzie trafiać do szpitali.
W dodatku trzecia fala, której przebieg został już trochę złagodzony przez ostatnie obostrzenia (między innymi te dotyczące szkół) może przybrać na sile przez dodatkowe, masowe kontakty w czasie uroczystości kościelnych.
Msza w niedzielę wielkanocną może być dużym problemem. Jest niezręcznie mi o tym mówić, ale to potencjalne, duże ryzyko - ostrzega doktor Jakub Zieliński.
Naukowcy widzą za to spadek liczby zakażeń w rodzinach wielodzietnych i wielopokoleniowych. Teraz więcej zakażeń pojawia się w mniejszych gospodarstwach domowych.